Mieszkająca ze swoją snobistyczną rodziną na skraju bankructwa Anne
Elliot jest bezkompromisową kobietą o nowoczesnej wrażliwości. Gdy w jej
życiu ponownie pojawia się Frederick Wentworth — przystojniak, którego
kiedyś odprawiła z kwitkiem — Anne musi dokonać trudnego wyboru. Czy
zdecyduje się zostawić za sobą przeszłość, czy posłucha głosu serca i da
miłości drugą szansę?
Choć od mojej lektury powieści Jane Austen pt. "Perswazje" minęło już prawie dziesięć lat, postanowiłam obejrzeć najnowszą adaptację tej książki dostępną na Netflixie, bez przypominania sobie jej treści. Nie mniej jednak, nawet bez oceniania jak bardzo film jest podobny do pierwowzoru, i tak nie jestem w pełni ukontentowana tym co tu właściwie dostałam... Było po prostu nijako.
Młoda Anne Elliot pod siłą perswazji swojej rodziny osiem lat wcześniej odrzuciła oświadczyny swojego ukochanego. Po latach ich ścieżki ponownie się przeplatają, gdy to sytuacja materialna każdego z nich jest już zupełnie inna. Czy siła uczucia, które narodziło się między nimi przed laty jest w stanie przetrwać wszystko? Mam wrażenie, że to co tu dostajemy nie jest aż tak emocjonujące jak można by się spodziewać po tematyce, czy samym pierwowzorze, a wszystko co możliwe zostało spłycone do granic możliwości. Nie byłam w stanie w pełni współodczuwać emocji, które powinny targać bohaterami ani wzruszyć się w krytycznych momentach. Jedyne co mi się w pełni podobało i nie mam żadnych zastrzeżeń to widoki, które były tu przepiękne, co wywołało we mnie kolejne marzenie o podróży do tych miejsc, gdzie był kręcony ten film. Choć całkiem miło spędziłam swój wolny wieczór podczas seansu, nie jest to wyznacznik co do jakości i dobrego poziomu całej produkcji, która pomimo wszystko może nieco rozczarowywać i nie sprostać oczekiwaniom wielu widzów.
Gra aktorska również nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia. Niestety odnoszę wrażenie, że żaden z występujących tu aktorów nie pokazał swoich umiejętności w pełnej krasie, tylko grali często jakby od niechcenia, by tylko jak najszybciej zakończyć tę produkcję. Jestem osobiście nieco rozczarowana poziomem i tą nijakością, która aż biła po oczach w trakcie seansu... Nie było widać w tych postaciach emocji, czy czegokolwiek co mogłoby sprawić, że w jakikolwiek sposób poczujemy z bohaterami więź. Po nazwiskach w obsadzie miałam nieco większe oczekiwania.
"Perswazje" w wersji Netflixowej niestety są rozczarowujące. Sama historia ma ogromny potencjał, lecz nie został on tu w pełni wykorzystany. Z braku laku i lepszego pomysłu na wolny czas można ten film obejrzeć, lecz trzeba wziąć pod uwagę to, że nie jest to genialna i wybitna produkcja, która zachwyci wszystkich oglądających.
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz