Po 32 latach na antenie radiowa audycja Garrisona Keillora musi się
zakończyć, gdyż rozgłośnia WLT zostaje sprzedana. Pewnego deszczowego
wieczora w St. Paul w stanie Minnesota odbywa się ostatni odcinek show,
nadawany na żywo z udziałem licznych fanów, którzy nie mają pojęcia, że
jest to pożegnalny występ ich ulubionych gwiazd, wśród których są między
innymi siostry Johnson, Yolanda i Rhonda, śpiewający kowboje Dusty i
Lefty, piosenkarka country i inni. Wszyscy przygotowali specjalny
program na to pożegnanie najpopularniejszej amerykańskiej audycji.
Film "Ostatnia audycja" obejrzałam głównie ze względu na obsadę aktorską. Miałam nadzieję, że produkcja z takimi aktorami jak Meryl Streep czy Woody Harrelson będzie przynajmniej poprawna, o ile nie bardzo dobra. Jednak nie jestem pewna czy znów moje oczekiwania nie zderzyły się brutalnie z rzeczywistością...
Rozgłośnia radiowa WLT zostaje sprzedana. Pracownicy po raz ostatni wykonują swoją audycje nadawaną na żywo. Akcja toczy się moim zdaniem bardzo powoli, tylko w jednym miejscu jakim jest scena na której występują prowadzący i ich goście. Po samej historii nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i w sumie mam mieszane odczucia. Sam pomysł i jego wykonanie zostało zrobione w dość intrygujący sposób. Niestety było wiele momentów podczas seansu, które nie wzbudzały we mnie ogromnego zainteresowania. Film trwa ponad półtorej godziny, a mi się tak naprawdę podobała może jedna trzecia całości?
Gra aktorska - miło było zobaczyć Harrelsona w innej odsłonie niż ta z "Igrzysk śmierci", choć miałam nadzieję, że będzie jego bohatera znacznie więcej. Sama Meryl Streep, od której oczekiwałam wiele, nie zrobiła na mnie aż tak dobrego wrażenia jak w innych filmach. Nie jestem pewna czy mam już 'zmęczenie materiału' czy po prostu nie była to najlepsza rola w jej wykonaniu.
"Ostatnia audycja" to niestety kolejny film, który co prawda całkiem dobrze mi się oglądało, ale nie wyryje się w mojej pamięci na długo. Nie zrobił na mnie on takiego ogromnego wrażenia abym miała polecać go każdemu.
Rozgłośnia radiowa WLT zostaje sprzedana. Pracownicy po raz ostatni wykonują swoją audycje nadawaną na żywo. Akcja toczy się moim zdaniem bardzo powoli, tylko w jednym miejscu jakim jest scena na której występują prowadzący i ich goście. Po samej historii nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i w sumie mam mieszane odczucia. Sam pomysł i jego wykonanie zostało zrobione w dość intrygujący sposób. Niestety było wiele momentów podczas seansu, które nie wzbudzały we mnie ogromnego zainteresowania. Film trwa ponad półtorej godziny, a mi się tak naprawdę podobała może jedna trzecia całości?
Gra aktorska - miło było zobaczyć Harrelsona w innej odsłonie niż ta z "Igrzysk śmierci", choć miałam nadzieję, że będzie jego bohatera znacznie więcej. Sama Meryl Streep, od której oczekiwałam wiele, nie zrobiła na mnie aż tak dobrego wrażenia jak w innych filmach. Nie jestem pewna czy mam już 'zmęczenie materiału' czy po prostu nie była to najlepsza rola w jej wykonaniu.
"Ostatnia audycja" to niestety kolejny film, który co prawda całkiem dobrze mi się oglądało, ale nie wyryje się w mojej pamięci na długo. Nie zrobił na mnie on takiego ogromnego wrażenia abym miała polecać go każdemu.
Moja ocena: 5/10.
po twojej opinii tym bardziej nie ciągnie mnie do obejrzenia go,m pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nic nie stracisz jeśli nie obejrzysz tego filmu.
Usuń