Cathy i Chris znów przybywają do odbudowanego i urządzonego z przepychem Foxworth Hall. Na przyjęcie z okazji dwudziestych piątych urodzin Barta przyjeżdżają również Jory z Melodie i szesnastoletnia Cindy. Wydaje się, że koszmary przeszłości minęły, a rodzinne konflikty zostały zażegnane, gdy pojawia się uznany za zaginionego Joel Foxworth...
Opis książki
Autor: Virginia C. Andrews
Tytuł oryginalny: Seeds of Yesterday
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Ostaszewski Marek
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1984
Rok pierwszego wydania polskiego: 1996
Liczba stron: 464
Tytuł oryginalny: Seeds of Yesterday
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Ostaszewski Marek
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1984
Rok pierwszego wydania polskiego: 1996
Liczba stron: 464
"Kto wiatr sieje" to już czwarty tom cyklu o rodzinie Dollangangerów. Samą serię zaczęłam czytać już w 2015 roku. Niestety od trzeciego tomu miałam dość długą, ponad roczną, przerwę, jednak nie przeszkodziło mi to w zaczytywaniu się kolejnej części. Czy nadal jestem tak zauroczona powieściami autorki?
Po latach Chris i Cathy powracają do Foxworth Hall. Czy demony przeszłości pozostały wreszcie zażegnane? Pomimo, że upłynął dość długi czas od kiedy przeczytałam poprzedni tom to nie było to problemem, gdyż autorka w tym tomie przypomniała wiele wątków, które były ważne dla fabuły. W tym momencie dla mnie było to ok, ale nie jestem pewna jak bym odebrała ten zabieg, gdybym przeczytała te pozycje w krótszym odstępie czasu. Sama treść moim zdaniem zostałą trochę przekombinowana. Było wiele momentów gdy akcja niemiłosiernie mi się dłużyła a zbyt mało zaskakujących elementów, które mogłyby zaintrygować mnie jako czytelnika. Książka ma ponad czterysta stron, jednak nie ucierpiałaby ona na tym gdyby ją skrócić o co najmniej sto. Znajdziemy tu jeszcze wiele moralizatorskich prób i pseudorefleksji, które potrafiły podnieść mi czasem ciśnienie. Pomimo mojego narzekania sama historia ma w sobie to coś, że chciałam przeczytać ją do końca i przekonać się jak ona zostanie pociągnięta.
Bohaterowie - o ile niektóre postacie były naprawdę dobrze dopracowane tak część z nich miałam wrażenie, że autorka potraktowała po macoszemu, nie wkładając serca w ich wykreowanie. Bardzo nierówno były przedstawione niektóre osoby występujące na kartach tej powieści, jakby już momentami zabrakło na nie pomysłu.
Styl autorki - książkę czytało mi się bardzo lekko, jednak niektóre wyrażenia były trochę niedopasowane. Wiem, że powieść została napisana kilkadziesiąt lat temu, jak mnie jeszcze nie było na świecie, więc może dlatego odniosłam takie wrażenie. Jednak 'za moich czasów' prędzej spotkałoby się chociaż wyrażenie, że mam "chłopaka" a nie "chłopca" :). Prawdopodobnie obie formy są poprawne, choć jedna z nich w ogóle nie była wykorzystywana w moim otoczeniu, dlatego nie jestem do niej tak przyzwyczajona i wydaje mi się ona dość dziwna.
Wydanie które miałam w swoich łapkach to pożyczony egzemplarz papierowy od znajomej. Niestety klejone strony oraz dość słabej jakości papier wykorzystany do okładki mnie nie zachwyciły. Może niektórzy nie zwracają na to aż takiej uwagi, lecz mi odbiera to czasem radość z czytania książki. Reszta elementów, które tworzą całość moim zdaniem bez zarzutu.
Mam mieszane odczucia co do tej pozycji. Zapewne sięgnę po kolejne tomy tej serii, chociaż nie jestem pewna czy będę czytać je z takim zapałem jak poprzednie. Może zostanę jeszcze czymś pozytywnie zaskoczona.
Po latach Chris i Cathy powracają do Foxworth Hall. Czy demony przeszłości pozostały wreszcie zażegnane? Pomimo, że upłynął dość długi czas od kiedy przeczytałam poprzedni tom to nie było to problemem, gdyż autorka w tym tomie przypomniała wiele wątków, które były ważne dla fabuły. W tym momencie dla mnie było to ok, ale nie jestem pewna jak bym odebrała ten zabieg, gdybym przeczytała te pozycje w krótszym odstępie czasu. Sama treść moim zdaniem zostałą trochę przekombinowana. Było wiele momentów gdy akcja niemiłosiernie mi się dłużyła a zbyt mało zaskakujących elementów, które mogłyby zaintrygować mnie jako czytelnika. Książka ma ponad czterysta stron, jednak nie ucierpiałaby ona na tym gdyby ją skrócić o co najmniej sto. Znajdziemy tu jeszcze wiele moralizatorskich prób i pseudorefleksji, które potrafiły podnieść mi czasem ciśnienie. Pomimo mojego narzekania sama historia ma w sobie to coś, że chciałam przeczytać ją do końca i przekonać się jak ona zostanie pociągnięta.
Bohaterowie - o ile niektóre postacie były naprawdę dobrze dopracowane tak część z nich miałam wrażenie, że autorka potraktowała po macoszemu, nie wkładając serca w ich wykreowanie. Bardzo nierówno były przedstawione niektóre osoby występujące na kartach tej powieści, jakby już momentami zabrakło na nie pomysłu.
Styl autorki - książkę czytało mi się bardzo lekko, jednak niektóre wyrażenia były trochę niedopasowane. Wiem, że powieść została napisana kilkadziesiąt lat temu, jak mnie jeszcze nie było na świecie, więc może dlatego odniosłam takie wrażenie. Jednak 'za moich czasów' prędzej spotkałoby się chociaż wyrażenie, że mam "chłopaka" a nie "chłopca" :). Prawdopodobnie obie formy są poprawne, choć jedna z nich w ogóle nie była wykorzystywana w moim otoczeniu, dlatego nie jestem do niej tak przyzwyczajona i wydaje mi się ona dość dziwna.
Wydanie które miałam w swoich łapkach to pożyczony egzemplarz papierowy od znajomej. Niestety klejone strony oraz dość słabej jakości papier wykorzystany do okładki mnie nie zachwyciły. Może niektórzy nie zwracają na to aż takiej uwagi, lecz mi odbiera to czasem radość z czytania książki. Reszta elementów, które tworzą całość moim zdaniem bez zarzutu.
Mam mieszane odczucia co do tej pozycji. Zapewne sięgnę po kolejne tomy tej serii, chociaż nie jestem pewna czy będę czytać je z takim zapałem jak poprzednie. Może zostanę jeszcze czymś pozytywnie zaskoczona.
Moja ocena: 6/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz