Cztery dusze i czworo ludzi, z których każdy na swój sposób jest
samotny. Ingeborg czuje się nieatrakcyjna. Pełen atrakcyjności jest za
to Jonas. Jest jej świadomy, więc ją... sprzedaje. Anna jest piękną i
młodą, ale fizycznie niepełnosprawną kobietą. Anders jest pełen
wrażliwości – co odbija się na jego psyche. To, co mają wspólnego, to
pragnienie – miłości i bliskości. Każda z tych osób bezgranicznie chce
ufać w lepsze jutro. Kiedy nadejdzie?
Po dość udanym filmie "Happy Happy", który zrobił na mnie pozytywne wrażenie, obejrzałam kolejny nieanglojęzyczny film. Tym razem padło na produkcję pod tytułem "Nie ma tego złego". Tutaj niestety nie jestem już tak zachwycona jak przy poprzednim podejściu do tego typu filmów.
Fabuła tej produkcji moim zdaniem nie skupia się na niczym konkretnym. Gdyby nie opis, sama nie wiem czy bym była w stanie odgadnąć co mieli na myśli producenci tworząc to dzieło. Niby losy czwórki głównych bohaterów są ze sobą w pewien sposób połączone, jednak nie jestem pewna czy jest to coś co może zachwycić przeciętnego widza. Samo zakończenie trochę aż zbytnio naciągane, przynajmniej mnie nie zachwyciło na tyle abym była w stanie o nim napisać coś pozytywnego. Jestem kilka dni po seansie i jakoś nie mam poczucia, że ten film wniósł coś do mojego życia. Jest to po prostu produkcja, która jest i niczym konkretnym nie wyróżnia się od innych. Nie znalazłam tutaj tego elementu zaskoczenia, powiewu świeżości abym mogła na dłużej zapamiętać to co się działo. Gra aktorska jest moim zdaniem najmocniejszym elementem całego filmu. Aktorzy bardzo dobrze wcielili się w swoje role, czuć było te emocje, które targają postaciami.
Film "Nie ma tego złego" jest po prostu średni. Nie był zły ani dobry, po prostu był. Nie wiem czy będę o nim jeszcze pamiętać nawet pod koniec tego roku... Osobiście wątpię abym do niego kiedykolwiek ponownie powróciła.
Fabuła tej produkcji moim zdaniem nie skupia się na niczym konkretnym. Gdyby nie opis, sama nie wiem czy bym była w stanie odgadnąć co mieli na myśli producenci tworząc to dzieło. Niby losy czwórki głównych bohaterów są ze sobą w pewien sposób połączone, jednak nie jestem pewna czy jest to coś co może zachwycić przeciętnego widza. Samo zakończenie trochę aż zbytnio naciągane, przynajmniej mnie nie zachwyciło na tyle abym była w stanie o nim napisać coś pozytywnego. Jestem kilka dni po seansie i jakoś nie mam poczucia, że ten film wniósł coś do mojego życia. Jest to po prostu produkcja, która jest i niczym konkretnym nie wyróżnia się od innych. Nie znalazłam tutaj tego elementu zaskoczenia, powiewu świeżości abym mogła na dłużej zapamiętać to co się działo. Gra aktorska jest moim zdaniem najmocniejszym elementem całego filmu. Aktorzy bardzo dobrze wcielili się w swoje role, czuć było te emocje, które targają postaciami.
Film "Nie ma tego złego" jest po prostu średni. Nie był zły ani dobry, po prostu był. Nie wiem czy będę o nim jeszcze pamiętać nawet pod koniec tego roku... Osobiście wątpię abym do niego kiedykolwiek ponownie powróciła.
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz