Załamana rozwodem Rachel spędza dnie na fantazjach o pięknej parze
mieszkającej w domu, który codziennie mija jadąc pociągiem. Pewnego
ranka zobaczy tam coś, co wkrótce wywróci jej życie do góry nogami.
Rachel będzie zmuszona zmierzyć się z makabryczną tajemnicą, której
rozwiązanie może okazać się ponad jej siły.
W zeszłym roku był wielki szum wokół "Dziewczyny z pociągu". Książka podzieliła czytelników na dwa obozy - tych, którzy się nią zachwycają oraz na tych szczerze nienawidzących tej powieści. Natomiast bardzo niewiele jest osób, które po prostu uznały ją za... nijaką. Osobiście mi się książka bardzo spodobała, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok ekranizacji.
Rachel, która nie potrafiła pozbierać się po niemożności posiadania dziecka popadła w alkoholizm. Na domiar złego rozwiodła się a nowa żona eksmęża urodziła uroczego dzieciaczka. Jeżdżąc codziennie pociągiem o tej samej godzinie, w tym samym przedziale, wpatruje się w okna jej dawnego domu. Dopóki nie zbliżała się do byłego faceta było to raczej nieszkodliwe zachowanie. Problem zaczyna się gdy ginie sąsiadka a główna bohaterka ma jedną wielką pijacką dziurę w głowie i nie wie co się wtedy stało. Na domiar złego widziano ją wtedy w okolicy. O dziwo film całkiem dobrze odwzorowuje to co się działo w powieści. Co prawda nie pamiętam wielu niuansów, które mogły zostać zmienione lecz główny zamysł fabuły został bardzo dobrze przedstawiony. Osoby, które już czytały książkę nie mają tego elementu zaskoczenia, a zakończenie jest im dobrze znane. Nie powinnam narzekać na porządne przedstawienie historii, jednak w wersji filmowej nie zrobiła ona na mnie aż takiego wrażenia jak powieść. Niby dobrze mi się oglądało lecz już momentami byłam wręcz znudzona. Niektóre sceny mogłyby zostać wycięte, a film by przez to niewiele stracił, a byłby przynajmniej trochę krótszy.
Gra aktorska - odtwórczyni głównej roli, czyli Emily Blunt, jakoś nie spodobała mi się w tej roli. Nie chodzi mi nawet o to, że źle zagrała, bo wcieliła się w swoją rolę idealnie. Jednak coś mi przeszkadzało i podczas seansu nie dawało spokoju. Nadal nie jestem w stanie określić co mi się nie podobało. Może zostanę za to zhejtowana ale mówi się trudno. Chyba będę jedną z nielicznych ale najlepiej według mnie wypadła Rebecca Ferguson, która wcielała się w postać Anny. Pomimo, że były momenty w których wypadła dość drętwo, to moim zdaniem idealnie została dobrana do tej roli.
Nad muzyką w tym filmie zachwycała się moja znajoma. Czasami ścieżka dźwiękowa jest nieziemska, nawet jeśli produkcja jest fabularnie do bani, ale w tym filmie odniosłam wrażenie jakby w ogóle jej nie było. I tak się zastanawiam czy to ja jestem jakaś wybrakowana czy znajdą się jeszcze jacyś widzowie, którzy również w ogóle jej nie odnotowali. Sama scenografia również nie zapadła w mojej pamięci, nie mam ochoty pozwiedzać miejsc, w których był kręcony ten film, tak jak miało to miejsce w przypadku "Trzeźwych potworów".
Film dla mnie jak najbardziej średni. Może gdybym nie miała wobec niego takich oczekiwań to oglądałoby mi się go przyjemniej. Osobom, którym nie przypasowała książka prawdopodobnie również nie będą zachwyceni, gdyż film dość wiernie odwzorowuję historię z powieści. "Dziewczynę z pociągu" chyba najlepiej jest oglądać jeśli nie zna się historii, można wtedy na niego spojrzeć przychylniej i nie mieć poczucia straconego czasu.
Rachel, która nie potrafiła pozbierać się po niemożności posiadania dziecka popadła w alkoholizm. Na domiar złego rozwiodła się a nowa żona eksmęża urodziła uroczego dzieciaczka. Jeżdżąc codziennie pociągiem o tej samej godzinie, w tym samym przedziale, wpatruje się w okna jej dawnego domu. Dopóki nie zbliżała się do byłego faceta było to raczej nieszkodliwe zachowanie. Problem zaczyna się gdy ginie sąsiadka a główna bohaterka ma jedną wielką pijacką dziurę w głowie i nie wie co się wtedy stało. Na domiar złego widziano ją wtedy w okolicy. O dziwo film całkiem dobrze odwzorowuje to co się działo w powieści. Co prawda nie pamiętam wielu niuansów, które mogły zostać zmienione lecz główny zamysł fabuły został bardzo dobrze przedstawiony. Osoby, które już czytały książkę nie mają tego elementu zaskoczenia, a zakończenie jest im dobrze znane. Nie powinnam narzekać na porządne przedstawienie historii, jednak w wersji filmowej nie zrobiła ona na mnie aż takiego wrażenia jak powieść. Niby dobrze mi się oglądało lecz już momentami byłam wręcz znudzona. Niektóre sceny mogłyby zostać wycięte, a film by przez to niewiele stracił, a byłby przynajmniej trochę krótszy.
Gra aktorska - odtwórczyni głównej roli, czyli Emily Blunt, jakoś nie spodobała mi się w tej roli. Nie chodzi mi nawet o to, że źle zagrała, bo wcieliła się w swoją rolę idealnie. Jednak coś mi przeszkadzało i podczas seansu nie dawało spokoju. Nadal nie jestem w stanie określić co mi się nie podobało. Może zostanę za to zhejtowana ale mówi się trudno. Chyba będę jedną z nielicznych ale najlepiej według mnie wypadła Rebecca Ferguson, która wcielała się w postać Anny. Pomimo, że były momenty w których wypadła dość drętwo, to moim zdaniem idealnie została dobrana do tej roli.
Nad muzyką w tym filmie zachwycała się moja znajoma. Czasami ścieżka dźwiękowa jest nieziemska, nawet jeśli produkcja jest fabularnie do bani, ale w tym filmie odniosłam wrażenie jakby w ogóle jej nie było. I tak się zastanawiam czy to ja jestem jakaś wybrakowana czy znajdą się jeszcze jacyś widzowie, którzy również w ogóle jej nie odnotowali. Sama scenografia również nie zapadła w mojej pamięci, nie mam ochoty pozwiedzać miejsc, w których był kręcony ten film, tak jak miało to miejsce w przypadku "Trzeźwych potworów".
Film dla mnie jak najbardziej średni. Może gdybym nie miała wobec niego takich oczekiwań to oglądałoby mi się go przyjemniej. Osobom, którym nie przypasowała książka prawdopodobnie również nie będą zachwyceni, gdyż film dość wiernie odwzorowuję historię z powieści. "Dziewczynę z pociągu" chyba najlepiej jest oglądać jeśli nie zna się historii, można wtedy na niego spojrzeć przychylniej i nie mieć poczucia straconego czasu.
Moja ocena: 5/10.
Od samego początku miałam pewne obawy co do tej powieści i widzę, że dobrze zrobiłam, nie rozglądając się za tą książką. Szkoda mi czasu na takie średniaki.
OdpowiedzUsuńSama powieść bardzo mi się podobała, książkę mogę polecić. Natomiast to film na jej podstawie, czego dotyczy post, jest średni ;).
UsuńGood news book worms, The Girl On The Train Audiobook is now available as an AUDIOBOOK.
OdpowiedzUsuń