Bob Parr i jego żona Helen byli kiedyś największymi pogromcami
przestępców, ratowali czyjeś życia i walczyli ze złem dosłownie każdego
dnia. Piętnaście lat później, zmuszeni do przeistoczenia się w zwykłych
obywateli, mieszkają na przedmieściu, borykają się z przyziemną,
codzienną egzystencją i wychowują trójkę dzieci: Violę, Maksa i
najmłodszego Jack-Jacka. Bob ciągle marzy, by wrócić do dawnego życia
superbohatera. I nagle pojawia się przed nim taka szansa. Tajemnicza
wiadomość wzywa go na odległą wyspę, gdzie otrzymuje ściśle tajne
zadanie. Wkrótce jednak okazuje się, że cała rodzina musi połączyć swe
niezwykłe umiejętności superbohaterów, by ocalić świat przed totalną
zagładą.
Animacja "Iniemamocni" otrzymała kilka nagród, między innymi Oscara za 'najlepszy długometrażowy film animowany'. Bajka ta otrzymała również jeszcze więcej nominacji do innych nagród, które mogą zachęcić potncjalnego widza. Jednak czy rzeczywiście statuetki, które otrzymała oddają rzeczywiście charakter tej produkcji?
Superbohaterowie, nadprzyrodzone moce, szybka akcja. Niestety znajdą się źli ludzie aby zniweczyć kult superbohaterów. Czy jest coś w tym złego? Osobiście jestem trochę zawiedziona tą produkcją. Był moment w którym według mnie było zbyt wiele odniesień do Avatara. Sama animacja nie była na tyle dopracowana abym z przyjemnością ją oglądała nie rozglądając się w trakcie seansu za innym zajęciem. Fabularnie zbyt przekombinowana a samo zakończenie zbyt 'cukierkowe' aby pozostawiło za sobą pozytywny akcent.
Na plus można zaliczyć polski dubbing. Podkład w wykonaniu Piotra Fronczewskiego był bardzo dobry. Innych głosów szczerze powiedziawszy nie potrafiłam zidentyfikować, choć nie wypadły one najgorzej. Nie wiem jak mają się oryginalne dialogi do naszego polskiego dubbingu, ale z robota, którą wykonali nasi była na bardzo wysokim poziomie. Z bohaterów najbardziej polubiłam Wiolę Parr. Nie potrafię podać logicznych argumentów dlaczego tak się stało ale jej całokształt przypadł mi do gustu.
Odniosłam wrażenie, że bajka zrobiona została bardziej pod chłopców aniżeli dla szerszego grona odbiorców. Choć znajdą się również osoby, które uwielbiają taką akcje, wśród obu płci. W tym przypadku nie do końca rozumiem za co ta animacja dostała Oscara. Na prawdę nie było żadne lepszej produkcji tego typu w danym roku?
Superbohaterowie, nadprzyrodzone moce, szybka akcja. Niestety znajdą się źli ludzie aby zniweczyć kult superbohaterów. Czy jest coś w tym złego? Osobiście jestem trochę zawiedziona tą produkcją. Był moment w którym według mnie było zbyt wiele odniesień do Avatara. Sama animacja nie była na tyle dopracowana abym z przyjemnością ją oglądała nie rozglądając się w trakcie seansu za innym zajęciem. Fabularnie zbyt przekombinowana a samo zakończenie zbyt 'cukierkowe' aby pozostawiło za sobą pozytywny akcent.
Na plus można zaliczyć polski dubbing. Podkład w wykonaniu Piotra Fronczewskiego był bardzo dobry. Innych głosów szczerze powiedziawszy nie potrafiłam zidentyfikować, choć nie wypadły one najgorzej. Nie wiem jak mają się oryginalne dialogi do naszego polskiego dubbingu, ale z robota, którą wykonali nasi była na bardzo wysokim poziomie. Z bohaterów najbardziej polubiłam Wiolę Parr. Nie potrafię podać logicznych argumentów dlaczego tak się stało ale jej całokształt przypadł mi do gustu.
Odniosłam wrażenie, że bajka zrobiona została bardziej pod chłopców aniżeli dla szerszego grona odbiorców. Choć znajdą się również osoby, które uwielbiają taką akcje, wśród obu płci. W tym przypadku nie do końca rozumiem za co ta animacja dostała Oscara. Na prawdę nie było żadne lepszej produkcji tego typu w danym roku?
Moja ocena: 4/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz