Grupa przyjaciół pod opieką przewodnika wyrusza do boliwijskiej dżungli,
by odnaleźć ukrytą w dziczy wioskę Indian. Wskutek nieprzewidzianych
wydarzeń ekspedycja, która miała być przygodą życia, zamienia się w
koszmar. Oddzielony od grupy Yossi (Daniel Radcliffe),
cudem unika śmierci, ale gubi się w środku zielonego piekła. Pozbawiony
jakiejkolwiek pomocy i zapasów, ma jeden cel. Przetrwać!
Przyznaje się, że podchodziłam do tego filmu jak pies do jeża. Jego tematyka średnio leży w kręgu moich zainteresowań, jednak byłam ogromnie ciekawa jak wypadł główny aktor, czyli Daniel Radcliffe, którego znam głównie z roli Harrego Pottera. W końcu się przemogłam i poświęciłam te dwie godziny na obejrzenie produkcji pt. "Dżungla".
Grupka przyjaciół wyrusza na pełną przygód wyprawę do dżungli. I zasadniczo nie odnalazłam tutaj w treści nic głębszego i sensowniejszego o czym mogłabym jeszcze napisać. Poleźli, natrafili na kłopoty i skończyła się ta ich ekspedycja jak się skończyła. Podobno historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, więc nie mnie oceniać sensowność takiej wyprawy. Chociaż ja nie czuję bakcyla na takiego typu przygody, więc możliwe, że przez to nie potrafię w pełni docenić tego co tutaj znajdziemy. Według mnie absurdalność niektórych poczynań wołała o pomstę do nieba, nie potrafiłam zrozumieć niektórych zachowań bohaterów. Na plus można uznać widoki, które mogą w niektórych momentach zapierać dech w piersi.
Gra aktorska - jest to element filmu na który bardzo liczyłam i całe szczęście się nie poczułam takiego ogromnego rozczarowania. Co prawda postać grana przez aktora, dzięki któremu w ogóle obejrzałam to cudo, nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, to inni naprawdę dali radę. Chyba najbardziej przekonała mnie do siebie rola Marcusa, w którego wcielił się Joel Jackson. To ta postać oddawała według mnie najwięcej emocji i wydawała się być najbardziej naturalna ze wszystkich.
Film obejrzałam, nie zachwyciłam się nim i jestem pewna, że ponownie go nie zobaczę. Zaspokoiłam swoją ciekawość, jak niektórzy aktorzy wypadli w innych rolach, niż te z których są najbardziej znani. Sądzę, że osoby uwielbiające tematykę wokół której krąży ten film będą mogli go bardziej docenić niż ja.
Grupka przyjaciół wyrusza na pełną przygód wyprawę do dżungli. I zasadniczo nie odnalazłam tutaj w treści nic głębszego i sensowniejszego o czym mogłabym jeszcze napisać. Poleźli, natrafili na kłopoty i skończyła się ta ich ekspedycja jak się skończyła. Podobno historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, więc nie mnie oceniać sensowność takiej wyprawy. Chociaż ja nie czuję bakcyla na takiego typu przygody, więc możliwe, że przez to nie potrafię w pełni docenić tego co tutaj znajdziemy. Według mnie absurdalność niektórych poczynań wołała o pomstę do nieba, nie potrafiłam zrozumieć niektórych zachowań bohaterów. Na plus można uznać widoki, które mogą w niektórych momentach zapierać dech w piersi.
Gra aktorska - jest to element filmu na który bardzo liczyłam i całe szczęście się nie poczułam takiego ogromnego rozczarowania. Co prawda postać grana przez aktora, dzięki któremu w ogóle obejrzałam to cudo, nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, to inni naprawdę dali radę. Chyba najbardziej przekonała mnie do siebie rola Marcusa, w którego wcielił się Joel Jackson. To ta postać oddawała według mnie najwięcej emocji i wydawała się być najbardziej naturalna ze wszystkich.
Film obejrzałam, nie zachwyciłam się nim i jestem pewna, że ponownie go nie zobaczę. Zaspokoiłam swoją ciekawość, jak niektórzy aktorzy wypadli w innych rolach, niż te z których są najbardziej znani. Sądzę, że osoby uwielbiające tematykę wokół której krąży ten film będą mogli go bardziej docenić niż ja.
Moja ocena: 5/10.
Tematyka bardzo mnie zaciekawiła, ponieważ lubię w filmach motywy przetrwania. Będę musiała koniecznie to obejrzeć ze względu na Daniela Radcliffe'a i fabułę ;)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz tego typu fabułę to powinien ten film Ci się spodobać :).
Usuń