Mordercza intryga w opowieści o dziwnej miłości, trudnym braterstwie,
zazdrości i szokującej przemocy za zamkniętymi drzwiami eleganckiego
domu.
Strefa Szaleństwa to bar, w którym spotykają się przyrodni bracia
Jeff i Will oraz ich kolega Tom. Po kilku piwkach zakładają się, kto
poderwie efektowną nieznajomą kobietę, przedstawiającą się jako Suzy.
Pomaga im dziewczyna Jeffa, barmanka Kristin. Knajpiana zabawa spowoduje
niewyobrażalne konsekwencje. Strefa Szaleństwa obejmie życie całej
piątki bohaterów, a właściwie szóstki, bo Suzy ma męża, któremu lepiej
się nie narażać...
Opis książki
Autor: Joy
Fielding
Tytuł oryginalny: The Wild Zone
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Słysz Magdalena
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2010
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 352
Tytuł oryginalny: The Wild Zone
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Słysz Magdalena
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2010
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 352
"Strefa szaleństwa" to książka o intrygującym tytule i nawet przyciągającej okładce. Gdy zobaczyłam tę pozycję w bibliotece i przeczytałam jej opis miałam nadzieję, że będzie to dość ciekawa pozycja. Co prawda nie kojarzyłam nazwiska autorki lecz stwierdziłam, że może będzie to odkrycie tego roku. Muszę przyznać, że zostałam zaskoczona, ale niestety raczej w negatywny sposób.
Strefa szaleństwa to bar w którym wszystko się zaczyna. Niewinny pijacki zakład doprowadza do kilku nieszczęśliwych wypadków. Brzmiało dość obiecująco, bo co tak naprawdę może się zdarzyć? Miałam nadzieję, że autorka czymś mnie zaskoczy, że dostanę historię jakiej jeszcze nie czytałam. Niestety już od samego początku lektura tej powieści szła mi bardzo opornie. Właściwie nie znalazłam tutaj nic co by mnie zaskoczyło, a każda następna sytuacja była do przewidzenia. Po pewnym czasie brak jakiejkolwiek logiki przyczynowo-skutkowej w niektórych momentach aż raził mnie po oczach. Autorka jakby za bardzo chciała grać na uczuciach czytelnika aniżeli stworzyć wartką akcję, która wciągnie nas na dłużej. Jeszcze to przewidywalne zakończenie... Dawno nie czytałam aż tak źle skonstruowanego kryminału. Właściwie nawet nie wiem czy ta pozycja zasługuje na miano kryminału, czy też dobrego thrillera. Utarte schematy, które niczym nie zaskoczą podczas lektury, to chyba motto tej powieści.
Bohaterowie to chyba jeden z mocniejszych plusów tej książki. Moim zdaniem byli całkiem dobrze wykreowani, choć niektóre działania postaci były wręcz absurdalne. Niestety większości bohaterów nie polubiłam, choć chyba wolę irytujące postacie aniżeli wszędobylską nijakość, która może wkurzać jeszcze bardziej.
Styl autorki moim zdaniem był dość oporny. Niestety oklepane schematy przedstawione zostały stosunkowo nieprzyjemnym językiem, przez co nie byłam w stanie zasiąść do lektury i jak najszybciej ją skończyć. Czytanie tej pozycji wlekło mi się niemiłosiernie długo, a jeszcze nie nauczyłam się porzucać książek, które już zaczęłam. Nie wiem kiedy dojdę do tego aby się nie katować złymi pozycjami ale przy tej byłam już tego bliska...
Wydanie to kolejny plus tej powieści, zaraz po bohaterach. Twarda oprawa i szyte strony to coś co lubię. Żółtawy papier mi nie przeszkadza, choć wiem, że są osoby, które go nie tolerują. Nie zauważyłam również błędów ani ortograficznych, ani stylistycznych, przez które miałabym dziwne rozkminy nad tym co właśnie czytam, co ostatnio się zdarzało dość często. Jedyne co mi przeszkadzało to pozaginane i poplamione niektóre strony, choć to nie jest wina wydawcy a wcześniejszych czytelników tej książki, gdyż egzemplarz który miałam w rękach pochodzi z biblioteki.
Z jednej strony żałuję, że sięgnęłam po tą książkę, czas który nad nią spędziłam raczej nie był przyjemny. Z drugiej natomiast nie mogłabym z czystym sumieniem ponarzekać o tej pozycji na blogu. Jestem ciekawa czy są tutaj fani powieści tej autorki i wytłumaczą mi ten fenomen. Z wielką chęcią dowiem się co się Wam tutaj spodobało. Mnie zniechęciła ta pozycja to poznania innych powieści tej autorki i wątpię, żebym w najbliższym czasie sięgnęła po coś innego co wyszło spod jej pióra.
Strefa szaleństwa to bar w którym wszystko się zaczyna. Niewinny pijacki zakład doprowadza do kilku nieszczęśliwych wypadków. Brzmiało dość obiecująco, bo co tak naprawdę może się zdarzyć? Miałam nadzieję, że autorka czymś mnie zaskoczy, że dostanę historię jakiej jeszcze nie czytałam. Niestety już od samego początku lektura tej powieści szła mi bardzo opornie. Właściwie nie znalazłam tutaj nic co by mnie zaskoczyło, a każda następna sytuacja była do przewidzenia. Po pewnym czasie brak jakiejkolwiek logiki przyczynowo-skutkowej w niektórych momentach aż raził mnie po oczach. Autorka jakby za bardzo chciała grać na uczuciach czytelnika aniżeli stworzyć wartką akcję, która wciągnie nas na dłużej. Jeszcze to przewidywalne zakończenie... Dawno nie czytałam aż tak źle skonstruowanego kryminału. Właściwie nawet nie wiem czy ta pozycja zasługuje na miano kryminału, czy też dobrego thrillera. Utarte schematy, które niczym nie zaskoczą podczas lektury, to chyba motto tej powieści.
Bohaterowie to chyba jeden z mocniejszych plusów tej książki. Moim zdaniem byli całkiem dobrze wykreowani, choć niektóre działania postaci były wręcz absurdalne. Niestety większości bohaterów nie polubiłam, choć chyba wolę irytujące postacie aniżeli wszędobylską nijakość, która może wkurzać jeszcze bardziej.
Styl autorki moim zdaniem był dość oporny. Niestety oklepane schematy przedstawione zostały stosunkowo nieprzyjemnym językiem, przez co nie byłam w stanie zasiąść do lektury i jak najszybciej ją skończyć. Czytanie tej pozycji wlekło mi się niemiłosiernie długo, a jeszcze nie nauczyłam się porzucać książek, które już zaczęłam. Nie wiem kiedy dojdę do tego aby się nie katować złymi pozycjami ale przy tej byłam już tego bliska...
Wydanie to kolejny plus tej powieści, zaraz po bohaterach. Twarda oprawa i szyte strony to coś co lubię. Żółtawy papier mi nie przeszkadza, choć wiem, że są osoby, które go nie tolerują. Nie zauważyłam również błędów ani ortograficznych, ani stylistycznych, przez które miałabym dziwne rozkminy nad tym co właśnie czytam, co ostatnio się zdarzało dość często. Jedyne co mi przeszkadzało to pozaginane i poplamione niektóre strony, choć to nie jest wina wydawcy a wcześniejszych czytelników tej książki, gdyż egzemplarz który miałam w rękach pochodzi z biblioteki.
Z jednej strony żałuję, że sięgnęłam po tą książkę, czas który nad nią spędziłam raczej nie był przyjemny. Z drugiej natomiast nie mogłabym z czystym sumieniem ponarzekać o tej pozycji na blogu. Jestem ciekawa czy są tutaj fani powieści tej autorki i wytłumaczą mi ten fenomen. Z wielką chęcią dowiem się co się Wam tutaj spodobało. Mnie zniechęciła ta pozycja to poznania innych powieści tej autorki i wątpię, żebym w najbliższym czasie sięgnęła po coś innego co wyszło spod jej pióra.
Moja ocena: 3/10.
Kiedyś czytałam jedną książkę tej Pani - miał być thriller, a był monolog matki. zero akcji. Po więcej nie sięgam.
OdpowiedzUsuńA jaki tytuł tej książki o której wspominasz? Bo chciałabym wiedzieć co omijać szerokim łukiem gdyby mi jakimś cudem wpadł do głowy pomysł aby dać autorce jeszcze jedną szansę :).
UsuńO nie... A ja miałam ochotę na poznanie tej historii. Muszę chyba teraz rozważyć, czy w ogóle warto...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy by Ci się spodobała ta pozycja, choć nie nakłaniam do jej przeczytania :D.
Usuń