Georgio (Vincent Cassel)
to mężczyzna, przy którym nie można się nudzić. Jest uosobieniem marzeń
każdej kobiety, pewny siebie, dowcipny, spontaniczny. Kiedy pojawia się
w życiu Tony (Emmanuelle Bercot), zmienia je o 180 stopni. Ten związek jest jak narkotyk - wciąga, uzależnia i działa jak emocjonalny rollercoaster.
Film "Moja miłość" to dość głośna produkcja, która dopiero na początku tego roku pojawiła się w polskich kinach. Wiele osób z mojego otoczenia wręcz zachwycało się nim. Aby wiedzieć o czym właściwie te osoby mówią, aby móc brać udział w dyskusji na jego temat sama wreszcie zabrałam się i obejrzałam tę produkcję. I po tak wielu pozytywnych opiniach poczułam się w pewien sposób oszukana...
Fabuła tego filmu to już pierwszy element, który sprawia mi trudności. Na prawdę chciałam znaleźć tutaj jakąś akcję, która mnie wciągnie i będę w stanie choć w kilku słowach ją nakreślić. Niestety nie dostałam nic nad czym osobiście mogłabym piać z zachwytu. Raczej tym, że sama będąc po operacji kolana, znałam nazwy większości przyrządów do rehabilitacji, które główna bohaterka wykorzystywała, nie ma co się niestety cieszyć. Co do autentyczności - pomimo urazu kolana nie było widać opuchlizny, nie mówiąc już o jakichkolwiek bliznach, nawet tych po artroskopii... Również wiele zdarzeń było jak dla mnie aż zanadto naciąganych, wlepionych po to aby tylko były, aby wydłużyć męki widza. Dla mnie mało było tutaj treści, która by wprowadziła jakąś spójną całość. Miałam ogromne oczekiwania, w szczególności po tylu pozytywach oraz że jest to francuska produkcja, i niestety ogromnie się zawiodłam.
Gra aktorska - było wiele ukazanych emocji, które aktorzy starali się przedstawić, jednak ciężko mi się ich oglądało w tej produkcji. Wyglądali jakby grali w tym filmie za kare, jakby byli przymuszani. Chcieli dobrze ale niestety nie zawsze to wyszło dobrze. Na plus sceneria niektórych wydarzeń, widoki które było widać były bajeczne i chyba ten element złagodził trochę moją frustrację.
O ile francuskie komedie uwielbiam tak ta produkcja nie zdobyła mojego serca. Moim zdaniem jest to zbyt płytki film na tak wiele zachwytów, które o nim słyszałam. Jestem ogromnie zawiedziona tą produkcją. Co prawda ma ona potencjał ale nie został on w pełni wykorzystany.
Fabuła tego filmu to już pierwszy element, który sprawia mi trudności. Na prawdę chciałam znaleźć tutaj jakąś akcję, która mnie wciągnie i będę w stanie choć w kilku słowach ją nakreślić. Niestety nie dostałam nic nad czym osobiście mogłabym piać z zachwytu. Raczej tym, że sama będąc po operacji kolana, znałam nazwy większości przyrządów do rehabilitacji, które główna bohaterka wykorzystywała, nie ma co się niestety cieszyć. Co do autentyczności - pomimo urazu kolana nie było widać opuchlizny, nie mówiąc już o jakichkolwiek bliznach, nawet tych po artroskopii... Również wiele zdarzeń było jak dla mnie aż zanadto naciąganych, wlepionych po to aby tylko były, aby wydłużyć męki widza. Dla mnie mało było tutaj treści, która by wprowadziła jakąś spójną całość. Miałam ogromne oczekiwania, w szczególności po tylu pozytywach oraz że jest to francuska produkcja, i niestety ogromnie się zawiodłam.
Gra aktorska - było wiele ukazanych emocji, które aktorzy starali się przedstawić, jednak ciężko mi się ich oglądało w tej produkcji. Wyglądali jakby grali w tym filmie za kare, jakby byli przymuszani. Chcieli dobrze ale niestety nie zawsze to wyszło dobrze. Na plus sceneria niektórych wydarzeń, widoki które było widać były bajeczne i chyba ten element złagodził trochę moją frustrację.
O ile francuskie komedie uwielbiam tak ta produkcja nie zdobyła mojego serca. Moim zdaniem jest to zbyt płytki film na tak wiele zachwytów, które o nim słyszałam. Jestem ogromnie zawiedziona tą produkcją. Co prawda ma ona potencjał ale nie został on w pełni wykorzystany.
Moja ocena: 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz