piątek, 3 listopada 2017

'Kurczak ze śliwkami' (Poulet aux prunes, 2011) - film

 

Teheran, rok 1958. Wirtuoz Nasser-Ali szuka skrzypiec godnych zastąpić jego ukochany, zniszczony w wyniku kłótni z żoną instrument. Bezskutecznie. Nie mogąc grać, Nasser-Ali traci całą radość życia. Postanawia położyć się do łóżka i… czekać na śmierć. Przez siedem następnych dni pogrąża się w głębokiej zadumie, a sny, tak melancholijne, jak i radosne, zabierają go z powrotem do czasów młodości, a nawet na rozmowę z Azraelem, Aniołem Śmierci, który objawia mu przyszłość jego dzieci… Wraz z odkrywaniem kolejnych elementów tej układanki na jaw wychodzi wzruszający sekret życia Nassera-Alego: wspaniała historia miłości, która zainspirowała jego geniusz i jego muzykę…





     W przypadku filmów często nie wiem na co mam ochotę. Po raz kolejny przeszukiwałam różne zakątki internetu w poszukiwaniu produkcji, która w jakiś sposób by mogła mnie zainteresować. "Kurczak ze śliwkami" to dość apetyczny tytuł, który w sumie niewiele, może poza tytułem, ma wspólnego z aspektem kulinarnym. Tylko czy jest to równie dobra produkcja jak sam tytuł?
     Główny bohater, Teheran, popadł w niemoc twórczą i postanowił się zabić. W przypadku tego filmu nie będzie to zbyt dużym spojlerem, że po kilku dniach od podjęcia decyzji faktycznie udaje mu się to zrobić. "Kurczak ze śliwkami" to dość specyficzna francuska produkcja, która nie przypadnie do gustu każdemu. Treść jaką zaserwował nam tutaj reżyser i spółka jest w moim odczuciu ciężka do opisania. Nie tylko fabuła jest nietypowa, lecz także wykonanie. Cięcia oraz przedstawienie niektórych scen były dla mnie w pewien sposób nowością. Przyznam się, że niezbyt często trafiałam na tego typu zabiegi wykorzystane w produkcjach, które dotychczas widziałam. Aspektem godnym uwagi jest w moim odczuciu muzyka. Niezbyt często na nią zwracam uwagę w filmach, lecz gdy już ją "zauważę" to jest ona zazwyczaj idealnie dobrana do całego obrazu.
      Gra aktorska to jeden z elementów nad którym mam największą zagwozdkę. Niestety żadna z postaci nie porwała mnie na tyle abym mogła piać zachwytu nad umiejętnościami osoby wcielającej się w nią. Z drugiej strony nie mogę też stwierdzić, że coś było na niskim poziomie, niedopracowane czy zarzucić inne negatywne niuanse któremukolwiek z aktorów. Po prostu było poprawnie, a nawet lepiej, jednak bez jakiegoś wielkiego efektu WOW.
     Nie potrafię jednoznacznie ocenić filmu, choć ogólne wrażenie mam jak najbardziej pozytywne. Moim zdaniem warto samemu przekonać się czy tego typu kino nam podpasuje. Jeśli znacie coś w podobnym stylu to z chęcią poznam tytuły i kiedyś na pewno je obejrzę :).
     Moja ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails