wtorek, 7 listopada 2017

'Vincent chce nad morze' (Vincent will Meer, 2010) - film

Dwudziestokilkuletni Vincent cierpi na zespół Tourette'a, objawiający się nerwowymi tikami, niepohamowanym wykrzykiwaniem wulgaryzmów i zachowaniem wskazującym, że w jego komórki nerwowe co chwilę – jak sam stwierdza – załatwia się gromada klaunów. Kiedy umiera jego ukochana matka, trafia do zakładu psychiatrycznego. Ojciec, polityk walczący o reelekcję, uznaje, że chory syn przeszkodziłby mu w kampanii wyborczej. W ośrodku chłopak poznaje cierpiącego na nerwicę natręctw, pedantycznego Alexa i weterankę anoreksji Marie. Osamotniony Vincent, pozostawiony na uboczu toczącego się życia, postanawia uciec z zakładu i jechać nad morze, gdzie chciałby rozsypać prochy matki. Chłopak wspólnie z przyjaciółmi kradnie samochód szefowej ośrodka i wraz z nimi wyrusza w stronę Morza Śródziemnego. Tak zaczyna się ich wspaniała droga ku wolności. Są szczęśliwi i w końcu mogą myśleć o tym co dla nich najważniejsze: miłości, przyjaźni, odpowiedzialności... 





     Dramat to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. Szukając odpowiedniego filmu, uwzględniając jako jedno z kryteriów właśnie ten gatunek natrafiłam na "Vincent chce nad morze". Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, jednak dość dobre oceny na różnych portalach przekonały mnie do zaznajomienia się z tą produkcją.
     Vincent cierpiący na zespół Tourette'a trafia do ośrodka, gdzie jest nadzieja dla niego na uzyskanie fachowej pomocy. Poznaje tam dwójkę innych pacjentów i razem z nimi wybiera się w podróż. Niektóre sytuacje, które miały miejsce w tym filmie były o wiele śmieszniejsze, niż w niejednej wysokobudżetowej produkcji komediowej. Co ciekawsze - nigdzie nie znalazłam informacji aby to była rzeczywiście komedia. Jednak osoby lubujące się tak jak ja w dramatach nie mają na co tutaj narzekać. Jest to bardzo dobrze zrealizowana produkcja, która faktycznie ma w sobie większość najlepszych elementów, które sprawiają, że zasługuje ona na miano dobrej jakości dramatu.
     Gra aktorska była na zadowalająco dobrym poziomie. Nie kojarzyłam żadnego nazwiska z listy aktorów występujących w tym filmie, lecz nie umniejsza to tej produkcji. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, że można tak dobrze wcielić się w swoją postać i przekazać nią wiele emocji. Chyba, że to kwestia tego, że nie miałam zbyt wygórowanych wymagań, jednak wolę mieć nadzieję, że osoby wcielające się w swoje role rzetelnie wykonały robotę.
     Bardzo dobrze spędziłam swój czas podczas seansu. Nie jestem pewna czy obejrzę ten film po raz kolejny, choć nie żałuję, że zrobiłam to chociaż raz. Moim zdaniem ta produkcja ma w sobie coś czym może zachwycić wielu widzów. Jeśli jeszcze nie znacie tego tytułu to gorąco polecam jego nadrobienie.
     Moja ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails