Brooke (Jennifer Aniston) i Gary (Vince Vaughn) zamierzają
się rozstać. Żadne z nich nie chce jednak opuszczać mieszkania, w
którym żyją od kilku lat. Kierując się radami przyjaciół, znajomych i
kilku zupełnie obcych osób, oboje rozpoczynają psychologiczną wojnę,
która ma skłonić drugą osobę do wyprowadzki. Dzieje się tak do momentu, w
którym oboje zdają sobie sprawę, że być może walczą o przyszłość
swojego związku.
Ostatnio moje samopoczucie nie było zbyt dobre dlatego włączyłam pierwszą lepszą komedię jaka leciała w telewizji. Padło na "Sztukę zrywania" z Jennifer Aniston oraz Vincem Vaughn w rolach głównych. Jak wypadła ta komedia obyczajowa? Niestety jest to kolejna produkcja, która mnie nie zachwyciła.
Fabuła filmu kręci się wokół tego jak dwójka osób, która wcześniej się kochała teraz się nienawidzi. Żadne z nich nie zamierza opuścić mieszkania w którym razem mieszkali więc robią sobie na złość aby wkurzyć tę drugą osobę. Koncepcja mogłaby być dobra ale wykonanie pomysłu jest moim zdaniem bardzo złe. Typowo słabe amerykańskie poczucie humoru, które wcale nie śmieszy, tylko ściska z żalu jak się to coś ogląda. Niestety nie widziałam jeszcze dobrej i klimatycznej komedii amerykańskiej, która by mnie nie zawiodła a ta produkcja niestety nie zmienia mojego przekonania. Jedynym plusem mógłby być pojawiający się polski akcent, szkoda tylko, że w tak złej otoczce.
Gra aktorska - element, który powinnam zostawić bez komentarza. Po odtwórcach głównych ról spodziewałam się ukazania lepszego kunsztu aktorskiego. Niestety nawet tym elementem ten film jakkolwiek nie podwyższa swojej wartości.
Żałuję, że obejrzałam ten film. Moim zdaniem nie warto, nawet gdy nie ma ciekawszej opcji do zobaczenia. W porównaniu z ta produkcją gapienie się w sufit wydaje się być o wiele lepszą propozycją.
Fabuła filmu kręci się wokół tego jak dwójka osób, która wcześniej się kochała teraz się nienawidzi. Żadne z nich nie zamierza opuścić mieszkania w którym razem mieszkali więc robią sobie na złość aby wkurzyć tę drugą osobę. Koncepcja mogłaby być dobra ale wykonanie pomysłu jest moim zdaniem bardzo złe. Typowo słabe amerykańskie poczucie humoru, które wcale nie śmieszy, tylko ściska z żalu jak się to coś ogląda. Niestety nie widziałam jeszcze dobrej i klimatycznej komedii amerykańskiej, która by mnie nie zawiodła a ta produkcja niestety nie zmienia mojego przekonania. Jedynym plusem mógłby być pojawiający się polski akcent, szkoda tylko, że w tak złej otoczce.
Gra aktorska - element, który powinnam zostawić bez komentarza. Po odtwórcach głównych ról spodziewałam się ukazania lepszego kunsztu aktorskiego. Niestety nawet tym elementem ten film jakkolwiek nie podwyższa swojej wartości.
Żałuję, że obejrzałam ten film. Moim zdaniem nie warto, nawet gdy nie ma ciekawszej opcji do zobaczenia. W porównaniu z ta produkcją gapienie się w sufit wydaje się być o wiele lepszą propozycją.
Moja ocena: 2/10.
Szkoda, że tak słabo. Mi ostatnio trafiły się lepsze filmy - i to przez przypadek :)
OdpowiedzUsuńChociaż tobie się udało obejrzeć lepsze filmy :).
Usuń