środa, 25 lipca 2012

"Dziecioodporna" Emily Giffin





Prowokująca historia małżeńska.
Claudia i Ben nie chcą mieć dzieci, wolą robić karierę, podróżować, korzystać z życia. Do czasu...
Pewnego dnia Ben oświadcza, że pragnie dziecka. Claudia nie zamierza zostać matką.
Jak potoczą się ich losy? 
Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę? 

Tył książki 






Autor: Emily Giffin
Tytuł oryginalny: Baby Proof
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Gralak Anna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2006
Rok pierwszego wydania polskiego: 2007
Liczba stron: 402 


     "Dziecioodporna" jest już moim trzecim spotkaniem z autorką. Wcześniej przeczytałam jej pozycje takie jak "Coś pożyczonego" oraz "Coś niebieskiego". Niestety im więcej czytam pozycji tej 'pisarki' tym mniej podobają mi się jej książki i coraz słabiej je mam ochotę oceniać. Po prostu mam wrażenie, że są coraz gorsze. 
     Główna bohaterka Claudia od zawsze twierdziła, że nie chce mieć dziecka i basta. Spotkało się to z krytyką u wielu jej znajomych oraz byłych partnerów. Argumentowała to różnymi sposobami, m.in. tym, że nie chce stracić figury, kocha swoją prace i tym podobne. Jednak jeden powód bardzo mi wpadł w pamięć i musiałam go sobie aż zaznaczyć w książce, mianowicie: 

"Ostatecznie chyba wszyscy zgodzą się co do tego, że o wiele gorzej być pochrzanioną matką, niż taką matkę mieć"*

Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Zarówno posiadanie pochrzanionej matki jaki i bycie nią jest na równym stopniu 'złe'. Gdyż w takiej sytuacji obie strony cierpią - zarówno matka jak i dziecko. 
     Niestety główny wątek - czyli niechęć posiadania dzieci - został słabo przedstawiony. Zbyt wiele znalazło się tutaj wątków, które zupełnie nie miały nic wspólnego z, jakby mogło się wydawać, głównym wątkiem. Nie wnosiły one nic do powieści.
     Bohaterowie co prawda dobrze nakreśleni - co jest na plus - ale główna bohaterka Claudia, jak i jej partner Ben bardzo mnie irytowali. W sumie lepsze takie emocje niż żadne :P. Jedyne czego zazdroszczę Claudii to jej praca. Też chciałabym kiedyś być redaktorką wydawnictwa :).
     Styl autorki dość prosty, dało by się szybko czytać gdyby nie denna treść. Spodziewałam się, że cała historia będzie przedstawiona z innej strony. 
     Rozdziały krótkie, choć nie wiem dlaczego tutaj był w ogóle na nie podział... Nie zaczynały one żadnej nowej "sceny" ani nic takiego, tylko były dalszym ciągiem tego co było już wcześniej zaczęte. Całe szczęście zakupiłam sobie wydanie kieszonkowe za jedyne 9,90 zł. Chociaż za taką treść to i tak stanowczo za dużo...

"Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie byłe mole książkowe są nieatrakcyjne. Wręcz przeciwnie, myślę, że tworzymy wspaniały gatunek - jesteśmy ekscentryczni, bystrzy i o wiele bardziej interesujący niż typowa cheerleaderka albo były sportowiec"** 

Ja akurat sądzę, że nie tylko byłe mole książkowe to wspaniały gatunek. Zaliczyłabym do tej grupy głównie osoby, które były, są i będą molami książkowymi - to jest po prostu styl życia i nie da się tego pozbyć :D.



Moja ocena: 2/10.  

PS. Przeczytam jeszcze tylko jedną książkę tej autorki. A mianowicie "Sto dni po ślubie" ze względu na to, że mam po prostu ją na swojej półce. Jednak jej recenzja prawdopodobnie nie zagości szybko na moim blogu, chyba że będę chciała przeczytać i się pozbyć jej wszystkich książek.

* E. Giffin, Dziecioodporna, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2009, s.70.
** Tamże., s. 155. 

3 komentarze:

  1. czytałam wiele recencji wielu książek tej autorki, ale jakoś mnie nie ciągnie. Po Twojeje tym bardziej;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka jest słaba, przyznaje sama czytałam. Aż mnie trzepało, jak przy zakończeniu okazało się, że jednak może być mniej dziecioodporna z tak egoistycznych pobudek...

    OdpowiedzUsuń
  3. oj ta książka jest słaba, a "Sto dni..." chyba jeszcze gorsze :( jedynie dwie pierwsze książki tej autorki były w miarę do czytania :) A nie wiem, czy oglądałaś film na podst. "Coś pozyczonego" z Kate Hudson? tu się sprawdza zasada: najpierw książka, potem film. Bo po obejrzeniu filmu nie miałam pojęcia, co takiego pociagającego jest w głównym bohaterze....aktor go grający był beznadziejny :(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails