Tydzień przed ślubem narzeczony rzuca Darcy, bo... zakochał się w jej najlepszej przyjaciółce. Dziewczyna wpada we wściekłość, choć sama spodziewa się dziecka z innym. Postanawia wyjechać za granicę i zacząć wszystko od nowa.
Opowieść o wewnętrznej przemianie, dojrzewaniu do macierzyństwa i miłości.
Autor: Emily Giffin
Tytuł oryginalny: Something Blue
Język oryginalny: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2005
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Nareszcie udało mi się skończyć czytać to "coś". Jestem bardzo zawiedziona ta książką. Po pierwszej części, która można powiedzieć, że mi się podobała, spodziewałam się czegoś lepszego a ta wręcz mnie już odpychała.
Styl powieści dobry przez co można byłoby skończyć szybko czytać tą książkę, ale... Co mnie najbardziej odpychało i irytowało w tej powieści to główna bohaterka. Cała historia kręciła się wokół niej. Była to historia takiego rozpieszczonego bachora... Co więcej owa Darcy uważała się za ideał, ubóstwiała samą siebie. Wszystko to co ona robiła wobec innych było ok, a jeśli ktoś to samo zrobił co ona ale było na jej niekorzyść to już wielka hańba dla tej osoby. Po kilku prawdziwych słowach które wykrzyczał jej 'przyjaciel' postanowiła się zmienić. A jej cała wewnętrzna przemiana to dla mnie śmiech na sali. Skończyłam czytać jedynie dlatego, że nie lubię zostawiać niedokończonych książek. Ogólnie mi się niezbyt podobała ta powieść...
Moja ocena: 3/10. I niestety to był mój błąd, że kupiłam tą książkę. Pomimo tego, że kosztowała tylko 9,90...
Czyli Twoja recenzja pokrywa się z moją:D Dobra robota!:P
OdpowiedzUsuńDzięki, przynajmniej wiem, żeby sprawdzić najpierw czy mi się spodoba, bo miałam zamiar kupić ;)
OdpowiedzUsuńTeż ją mam i może kiedyś spróbuję się zapoznać, chociaż nie brzmi to wszystko zachęcająco...
OdpowiedzUsuńA mnie ta książka wciągnęła. Nie byłam w stanie się od niej oderwać. Darcy irytująca tak samo, albo i bardziej, jak w pierwszej części...ale perypetkei z Ethanem...zaskakujący finał. dla mnie super!
OdpowiedzUsuń