Historia życia Forresta, chłopca o niskim ilorazie inteligencji z
niedowładem kończyn, który staje się miliarderem i bohaterem wojny w
Wietnamie.
Wiele osób polecało mi ten film. Każdy ze znajomych, który widział tą produkcję od razu kazał mi nadrabiać zaległości i ją obejrzeć. Wszyscy co widzieli ten film, strasznie się nim zachwycali, więc spodziewałam się czegoś spektakularnego. Niestety trochę się zawiodłam...
"Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, na co trafisz."
Film opowiada o niezbyt mądrym Forreście, który jednak wiele osiągnął w życiu mimo wielu przeciwności losu. Swoją historię główny bohater opowiada obcym ludziom siedząc na ławce przystanku autobusowego. Poprzez relacjonowanie historii ze swojego życia możemy się dowiedzieć wielu interesujących przeżyć jakie spotkały go w ciągu jego żywota.
Produkcja bardzo dobrze przedstawia wiarę w ludzi oraz ich możliwości. Można z niego wyciągnąć lekcję, że nie powinno się oceniać ludzi po pozorach. Zostało przedstawione wiele różnorodnych emocji, z którymi większość widzów może się utożsamić. Fabuła filmu daje wiele do myślenia, może niektórzy po obejrzeniu bardziej będą zastanawiać się nad swoim postępowaniem.
Scenariusz bardzo dobrze napisany. Większość filmu oglądałam z zapartym tchem. Jedyne co mi się nie podobało to element wojny. Film zawiera zarówno elementy komedii jak i dramatu ale nigdy nie pociągały mnie sceny podczas których ludzie się tłuką (jednak są filmy wojenne, które mi się podobają)... Kolejnym ważnym elementem godnym uwagi jest scenografia. Sądzę, że każde miejsce, każdy krajobraz został idealnie dobrany do filmu. Dzięki nim oglądanie tej produkcji stawało się przyjemniejsze. Również muzyka idealnie komponowała się w filmie. Nie była ona nachalna jednak nadawała nastrój, dopełniała całość. Są to niby drobne szczegóły, które jednak w dość dużej mierze wpływają na odbiór produkcji.
Ważnym elementem filmu jest również gra aktorska. Aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani do swoich ról. Bez Toma Hanksa (Forrest) oraz Robin Wright (Jenny) film prawdopodobnie nie zyskałby takiego rozgłosu. Oboje bardzo dobrze zagrali w tym filmie. Jednak sama postać Jenny była dla mnie bardzo irytująca. Nie wiem czemu, ale bardzo mnie ta 'baba' swoim charakterem wkurzała ;).
Niezliczone plusy filmu nie zmieniają jednak faktu, że czuję pewien niedosyt. Wiele osób się zachwycało tym filmem, a dla mnie jest on po prostu bardzo dobry jednak bez żadnych fajerwerków... Może gdybym nie oglądała go z takim nastawieniem, że koniecznie ma mi się spodobać ocena filmu i ogólne wrażenie byłoby dużo lepsze.
Produkcja bardzo dobrze przedstawia wiarę w ludzi oraz ich możliwości. Można z niego wyciągnąć lekcję, że nie powinno się oceniać ludzi po pozorach. Zostało przedstawione wiele różnorodnych emocji, z którymi większość widzów może się utożsamić. Fabuła filmu daje wiele do myślenia, może niektórzy po obejrzeniu bardziej będą zastanawiać się nad swoim postępowaniem.
Scenariusz bardzo dobrze napisany. Większość filmu oglądałam z zapartym tchem. Jedyne co mi się nie podobało to element wojny. Film zawiera zarówno elementy komedii jak i dramatu ale nigdy nie pociągały mnie sceny podczas których ludzie się tłuką (jednak są filmy wojenne, które mi się podobają)... Kolejnym ważnym elementem godnym uwagi jest scenografia. Sądzę, że każde miejsce, każdy krajobraz został idealnie dobrany do filmu. Dzięki nim oglądanie tej produkcji stawało się przyjemniejsze. Również muzyka idealnie komponowała się w filmie. Nie była ona nachalna jednak nadawała nastrój, dopełniała całość. Są to niby drobne szczegóły, które jednak w dość dużej mierze wpływają na odbiór produkcji.
Ważnym elementem filmu jest również gra aktorska. Aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani do swoich ról. Bez Toma Hanksa (Forrest) oraz Robin Wright (Jenny) film prawdopodobnie nie zyskałby takiego rozgłosu. Oboje bardzo dobrze zagrali w tym filmie. Jednak sama postać Jenny była dla mnie bardzo irytująca. Nie wiem czemu, ale bardzo mnie ta 'baba' swoim charakterem wkurzała ;).
Niezliczone plusy filmu nie zmieniają jednak faktu, że czuję pewien niedosyt. Wiele osób się zachwycało tym filmem, a dla mnie jest on po prostu bardzo dobry jednak bez żadnych fajerwerków... Może gdybym nie oglądała go z takim nastawieniem, że koniecznie ma mi się spodobać ocena filmu i ogólne wrażenie byłoby dużo lepsze.
Moja ocena: 7/10.
Masz rację. Film był dobry, nawet bardzo, ale książka dopiero robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńświetny film, bardzo mi się podobał. myślę, że właśnie to Twoje nastawienie wpłynęło a ostateczny odbiór filmu climrem
OdpowiedzUsuń