Wzruszająca, oryginalna powieść łącząca w sobie elementy wielkich klasycznych baśni i współczesnej fantastyki. Jest alegorią ludzkiego życia.
16 kwietnia 1874 roku, w najzimniejszym dniu w dziejach świata, urodził się w Edynburgu chłopiec. Niska temperatura sprawiła, że jego serce zamarzło. Życie maluchowi uratowała akuszerka, która w miejsce serca wstawiła mu zegar z kukułką. Jack musi jednak unikać nadmiernych emocji. Tymczasem jako dziesięciolatek spotyka na swej drodze małą śpiewaczkę o bardzo słabym wzroku i najpiękniejszym głosie i zakochuje się bez pamięci. Dalsze jego życie to wytrwałe, obfitujące w niezwykłe wydarzenia poszukiwanie szczęścia.
Tył książki
Autor: Mathias Malzieu
Tytuł oryginalny: La Mécanique du cœur
Język oryginalny: francuski
Tłumacz: Krzyżosiak Magdalena
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: baśnie, bajki
Rok pierwszego wydania: 2007
Rok pierwszego wydania polskiego: 2010
Liczba stron: 168
Na książkę natknęłam się dość przypadkowo w bibliotece. Muszę przyznać, że początkowo napis 'baśń dla dorosłych' niezbyt zachęcał. Jednak coś mnie natchnęło, że po co skreślać taki gatunek bez zapoznania się z tego typu twórczością? I nie żałuję, że zabrałam tą pozycje ze sobą do domu :).
Jak wiadomo, baśnie i bajki to formy gdzie wszystkie wymysły są dozwolone. Tak samo tutaj - chłopiec, któremu zamarzło serce. Pewna kobieta wstawia zegar "współgrający" z sercem, żeby ów dziecko mogło przeżyć. Pozycja ta jest banalna i jednocześnie na każdej stronie zadziwia. Pomimo, że przedstawia historię tzw. "trójkąta", gdzie dwóch mężczyzn, a raczej chłopców, walczy o dziewczynę, przedstawia sceny seksu, jest to ukazane w ciekawy, nieodpychający sposób. Jest to typowa baśń, można dostrzec wiele aluzji, gier słownych, ukazuje nasze zachowanie w obliczu miłości, naszych rozterek i naszych zdolności do 'wielkich' czynów gdy chcemy walczyć o coś czy też o kogoś, na czym/kim nam naprawdę zależy.
Choć w tej pozycji jest tyle plusów muszę wspomnieć też o tym co mi nie pasowało. Mianowicie sami bohaterowie. Byli oni po prostu nijacy. Nie doprowadzali mnie ani do irytacji, ani zachwytów. Nie wywoływali u mnie po prostu żadnych emocji a tego wręcz nienawidzę. Byli oni użyci jedynie do przedstawienia całej fabuły książki.
Moja ocena: 7/10.
Słyszałam o tej książce, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś się przemogę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńczytalam jedna ksiazke Doroty. Nie moj styl. Ale szanuje jej tworczosc.
OdpowiedzUsuńcudowna książka, właśnie skończyłam czytać. lekko wstrząsająca emocje i naprawdę wciąga. polecam :)
OdpowiedzUsuń