"Smak świeżych malin: to jeden z tomów zamierzonej "owocowej trylogii" Izabeli Sowy, przedstawiającej życie nastolatek, dwudziestolatek i trzydziestolatek w tym pięknym kraju Europy Środkowej, dającym tyle możliwości atrakcyjnym syrenom, obdarzonym przez Naturę i doświadczenie gumowym kręgosłupem, skórą nosorożca oraz łokciami hartowanej stali. Jak sama mówi o głównej bohaterce, "Malina nie jest koleją rodzimą podróbką Bridget Jones czy Ally McBeal, tak jak "Pomysłowy Dobromir" nie jest polską wersją animowaną "McGyvera", Jakub Burski - słowiańską doktor Queen, a Smok Wawelski - krakowską MechaGodzillą. Malina to po prosty malina, a nie polska odmiana owocu kiwi". I taka właśnie jest główna bohaterka, ze swoimi lękami, marzeniami i wizją świata ukształtowaną właśnie tu: w krainie bigosu, żurku i salmonelli.
Tył książki
Autor: Izabela Sowa
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2002
Język oryginalny: polski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna polska
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2002
Liczba stron: 192
"Smak świeżych malin" jest moim pierwszym spotkaniem z autorką. Zapewne nie ostatnim, gdyż mam jeszcze jej jedną pozycję na własnej półce oraz kolejny tom z owocowej trylogii z biblioteki.
Główną bohaterką jest Malina, przeżywająca wiele rozterek miłosnych, jaki i rodzinnych. Posiada grupkę wiernych przyjaciół. Niestety cała relacja przyjaźni została przedstawiona w dość stereotypowo. "Przyjaciele zawsze i na zawsze", pomimo wszelkich trudności zawsze są na wyciągnięcie ręki. Szkoda, że autorka nie dodała tutaj trochę innego schematu. Mógłby się pojawić element zaskoczenia dla czytelnika.
Powieść przedstawiona w formie pamiętnika dzięki czemu łatwo ogarnąć co i kiedy się dzieje i nie straci się wątku. Ciężko w tej pozycji jest mi określić co miało być głównym jej wątkiem. Jest ona tak na prawdę o wszystkim i o niczym. Bohaterowie troszkę nijacy, ciężko by mi było po lekturze ich scharakteryzować.
Pozycja stanowczo nie należy do ambitnych. Jest ona taką miłą "czytajką", odpowiednią do czytania podczas urlopu, na przykład na plaży. Można się przy niej dobrze zrelaksować. Jeśli jednak ktoś oczekuje czegoś ambitniejszego to się zawiedzie.
Cieszę się, że tą pozycję akurat wzięłam z biblioteki a nie wydawałam na nią pieniądze. Zła nie jest ale nie jest to pozycja do której bym wracała. Można ją przeczytać, odłożyć i o niej zapomnieć.
Moja ocena: 5/10. Nie powala na kolana, zapewne niedługo już nie będę pamiętać co było w książce. Jednak dla relaksu polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz