Dla Richarda
Phillipsa, kapitana kontenerowca Maersk Alabama, 8 kwietnia 2009 roku
był kolejnym rutynowym dniem pracy – do czasu gdy na pokład statku
wtargnęli uzbrojeni somalijscy piraci. Nie spodziewali się ani oporu
załogi, ani tego, że kapitan będzie wolał zostać zakładnikiem, niż
narazić życie swoich ludzi. Pięciodniową niewolę Phillipsa zakończyła
dopiero akcja komandosów Navy SEALs.
Opowieść Phillipsa jest poruszającym świadectwem tego, że człowiek w sytuacji ekstremalnej może wspiąć się na wyżyny siły woli, hartu ducha i poczucia odpowiedzialności za innych, zostać bohaterem. Historię tę czyta się jak rasowy thriller, bije ona jednak na głowę powieści sensacyjne, ponieważ wydarzyła się naprawdę.
Opowieść Phillipsa jest poruszającym świadectwem tego, że człowiek w sytuacji ekstremalnej może wspiąć się na wyżyny siły woli, hartu ducha i poczucia odpowiedzialności za innych, zostać bohaterem. Historię tę czyta się jak rasowy thriller, bije ona jednak na głowę powieści sensacyjne, ponieważ wydarzyła się naprawdę.
Tył książki
Autor:
Richard Phillips , Stephan Talty
Tytuł oryginalny:
A capitan's Duty: Somali Pirates, Navy SEAL's and Dangerous Days at Sea
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Grzegorzewski Piotr, Wróbel Marcin
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik
Rok pierwszego wydania: 2010
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Grzegorzewski Piotr, Wróbel Marcin
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik
Rok pierwszego wydania: 2010
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 312
O sytuacji porwania statku przez somalijskich piratów w 2009 roku było stosunkowo głośno. Teraz znów możemy o tym usłyszeć, za sprawą filmu, który wyszedł niedawno do kin oraz książki, dopiero niedawno wydanej w Polsce. Zapewne dopiero za sprawą filmu wzmogło się zainteresowanie tą pozycją wśród polskich wydawnictw, aczkolwiek są jedynie moje skromne przypuszczenia.
Kogo macie przed oczami jak słyszycie słowo "pirat"? Mi osobiście przychodzi raczej na myśl Jack Sparrow z buteleczką rumu w ręce. Ewentualnie taki z drewnianym kikutem zamiast nogi, hakiem na ręce, opaską na oku oraz papugą na ramieniu. Niestety w dzisiejszych czasach tak pięknie nie jest. Teraz piraci zamiast butelki z alkoholem trzymają broń. I niestety przejawiają większą agresję. Książka zawiera wspomnienia Kapitana Richarda Phillips'a z porwania statku Maersk Alabama przez somalijskich piratów, oraz przetrzymywania go na łodzi. Historia została ciekawie przedstawiona, były momenty, które mroziły krew w żyłach. Co prawda były też momenty trochę nudne - jednak takich było bardzo mało i nie zniechęcały czytelnika do przerwania pozycji.
Richard Phillips |
Bohaterów tak jak w przypadku książki "Wstyd" Laury Walsh nie śmiem oceniać. Książka jest oparta na faktach więc opisują rzeczywiste postacie jakie żyły bądź żyją nadal - chociażby tak jak autor a zarazem główny bohater pozycji Richard Phillips.
Styl pisania autora jest przyjazny dla czytelnika. Dzięki temu książkę można wręcz pochłonąć na raz, zakładając, że ma się cały wolny dzień, który możemy poświęcić na relaks. I z jednej strony podczas czytania tej przerażającej historii upragniony odpoczynek możemy dostać - przynajmniej czas poświęcony tej pozycji, przez ciężki styl pisania który nie ma tutaj miejsca, nie jest taką męczarnią jaką musiał przejść sam główny bohater przez te kilka dni.
Teraz czas ocenić wydanie. Co prawda był jeden mały błąd, co widać na zdjęciu:
Phillips Richard, Talty Stephen, Kapitan na służbie, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2013, s. 183. |
Zamiast 'źródło', powinna zostać użyta forma "źródłem". Nie jest to co prawda duży błąd. Prawdopodobnie gdybym zobaczyła takie coś za pierwszym razem nie zwróciłabym większej uwagi, jednak jak w dziesiątej książce z rzędu widzę takie niedociągnięcie, to niestety ciśnienie mi się już podnosi. I padło na wyładowywanie moich frustracji na tą książkę. Wiem, że sama nie piszę idealnie stylistycznie, jednak nie mam za sobą osób odpowiedzialnych chociażby za korektę, i innej masy ludzi, którzy pracują nad książką. Reszta w tej pozycji bez zarzutu - całkiem przyjemnie wydane dla oka. Biel kartek nie bije po oczach, dzięki czemu bez problemu można czytać wieczorami, czcionka dobrze dobrana oraz niedenerwujące skrzydełka książki dzięki czemu okładka szybko się nie zniszczy.
Podsumowując jest to naprawdę dobra książka. Po jej przeczytaniu z chęcią wezmę kogoś na ten film do kina (możecie się ze mnie śmiać ale nie lubię tam sama chodzić...). Sama historia na pewno na długo pozostanie w pamięci. Zapewne napiszę co dla niektórych błahą rzecz jednak wartą uwagi: gorąco polecam przeczytanie tej pozycji :)!
Moja ocena: 8/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Otwarte.
Fabuła książki dość interesująca. Najpierw książka, później film - standardowo.
OdpowiedzUsuńZawsze staram się tak robić, że najpierw książka a dopiero później film :).
UsuńOstatnio chyba w każdej książce przyuważę błąd podobny do tego w powyższym przykładzie. W jednak nawet zwróciłam uwagę na to, że trzy czwarte były ok, dopiero później zaczęło się niechlujstwo, jakby całośc była robiona tuż przed deadlinem i nie starczyło czasu, by dokładnie przejrzeć końcówkę. Ludzie mają za to płacone, więc faktycznie powinni się bardziej starać. Sama nie miałam większych problemów tylko z ortografią (choć błędy najlepszym się zdarzają), ale niektórych błędów nie sposób przeoczyć.
OdpowiedzUsuńCo się tyczy samej książki - zainteresowałaś mnie.
Nie jest to właśnie pierwsza książka w której zobaczyłam taki błąd - ja im więcej piszę czy czytam innych blogów zdaję sobie sprawę, że jeszcze długa droga przede mną, żeby pisać idealne recenzje (chociaż i tak widzę poprawę od początku założenia bloga).
UsuńCo do książki - polecam gorąco. Nawet jeśli byś chciała kupić to nie jest wygórowana cena - 34,90zł (cena okładkowa) co przy innych cenach książek nie jest jeszcze wcale tak dużo (a niestety ceny idą ciągle w górę :(). Jako, że jest to nowość to nie wiem jak prędko będzie można ją dostać w bibliotekach. Zależy czy w miarę szybko zaopatrują się w nowości :).
U mnie w bibliotece przynajmniej można zgłosić propozycje zakupu ksiązek. Raz została zakupiona już w parę dni po moim zgłoszeniu, ale nie wykluczam, że mógł to być przypadek albo ktoś inny wcześniej zgłosił :)
UsuńA do księgarni trochę się boję wejść. Aby nie stracić za dużo pieniędzy...
A blog po to się właśnie pisze, aby się rozwijać. Jak ja spojrzę na swoje pierwsze recenzje (jeszcze przed założeniem bloga), albo te pisane zgodnie "z trybem myślenia", tzn bez dokładnego ich przemyślenia i dziesięciokrotnego poprawiania (tak, bywam pedantką :D ) to krew mnie zalewa, że niektórych nie można usunąć, bo są już częścią serwisu. Człowiek kształci się całe życie, więc chyba nie ma sensu się przejmować, a dalej praktykować, by w końcu pisać tak, że po latach będziemy z nich mieć ogromną satysfakcję :)
Strach przed wejściem do księgarni po części rozumiem - ja czasem wchodzę z zamiarem zakupu jednej konkretnej a wychodzę z trzema innymi :P.
UsuńA szkoda, że u mnie w bibliotece nie ma takiej możliwości :(. Albo ja po prostu jestem tego nieświadoma.
U mnie jak byk rzuca się w oczy na stronie www zaproponuj zakup, choć wcześniej trzeba było tego bardziej poszukać. Miła sprawa.
UsuńJa na stronach bibliotek z których korzystam (biblioteka w mieście rodzinnym oraz ta w miejscu studiów) niestety nie widziałam takiej opcji. Będę musiała się osobiście podpytać jak to wygląda z nowościami.
UsuńUdało mi się w końcu przeczytać książkę i obejrzeć film, cieszę się, że się zapoznałam z tą historią ;)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia ;)?
Usuń