poniedziałek, 31 lipca 2017

Stosik książkowy 7/2017

Kolejne nowe książki do mnie przybyły :D. Teoretycznie chyba można by mnie już zacząć leczyć, jednak mam nadzieję, że nikomu tymi książkami krzywdy nie zrobię. Przynajmniej taką mam nadzieję...

Oto książki, które kupiłam w wersji papierowej:
 

"Przerwana lekcja muzyki" Susanna Kaysen
"Dobry ojciec" Diane Chamberlain
"Opowieść podręcznej" Margaret Atwood
"Głębia Challengera" Neal Shusterman [RECENZJA]
"Koralina" Neil Gaiman


Teraz czas na e-booki:


"Gniew i świt"
"Najdłuższa noc"
"Nie wszystko zostało zapomniane"


sobota, 29 lipca 2017

'Kochane kłopoty: Rok z życia' (Gilmore Girls: A Year in the Life, 2016-) - serial


Historia rozpoczyna się 4 miesiące po pogrzebie Richarda. Emily nie radzi sobie z żałobą. Lorelai jest szczęśliwa w związku z Lukiem. Rory jest bezrobotna i szuka pomysłu na siebie. 




     W zeszłym roku obejrzałam po raz kolejny "Kochane kłopoty". Jest to mój jeden z ulubionych seriali do których uwielbiam powracać. Ogromnie ucieszyłam się gdy zobaczyłam informację o tym, że postanowili nakręcić 'kolejny sezon'. Jednak dopiero niedawno udało mi się wreszcie obejrzeć "Kochane kłopoty: Rok z życia".
     W nowym sezonie poznajemy dalsze losy Gilmorek, które nadal po latach potrafią zachwycać. Cały rok z życia bohaterek, gdzie każdy odcinek został przypisany konkretnej porze roku. Całe szczęście odcinki trwały półtorej godziny, a nie standardowo około czterdziestu pięciu minut. Pomimo mojej dużej radości na kolejne wątki z moimi ulubionymi bohaterkami, miałam pewne obawy czy producenci będą w stanie jednak utrzymać dobry poziom. Pierwszy odcinek, a właściwie jego pierwszą połowę, oglądałam z pewnym przerażeniem, gdyż nie mogłam wkręcić się w przedstawianą historię. Odniosłam wrażenie, że niestety osoby odpowiedzialne za produkcję nie udźwignęli tego ciężaru i nie potrafili już oddać tego klimatu z wcześniejszych odcinków. Całe szczęście wreszcie udało mi się załapać ponownie bakcyla i wkręciłam się w historię. Fabuła wreszcie zaczęła się rozkręcać i byłam w stanie z ogromną przyjemnością spędzić czas podczas oglądania.
     Gra aktorska jak zwykle wyśmienita. Wszystkie aktorki wcielające się w Gilmorki stanęły na wysokości zadania i mnie nie zawiodły. Po obejrzeniu tego serialu nabrałam ochoty na zobaczenie ich w innych produkcjach, aby mieć lepsze porównanie. Zabrakło mi jedynie Melissy McCarthy, wcielającej się w postać Sookie, której było tutaj stanowczo za mało. Dopiero pod koniec mogliśmy znów ją zobaczyć w tym serialu. Z męskich roli chyba nadal najbardziej lubię postać Michela, w którego wcielał się Yanic Truesdale. Zagrał on na tyle charakterystyczną postać, że pozostanie ona na długo w mojej pamięci.
     Nie żałuję, że poświęciłam swój czas na obejrzenie tego sezonu, choć nadal czuję pewien niedosyt. Pozostaje mi tylko liczyć, że może powstaną kolejne odcinki, lecz nie jestem pewna czy w tym przypadku nie będzie czegoś typu "co za dużo to niezdrowo" i po prostu tego nie popsują. Jeśli jeszcze ktoś z Was jest fanem serialu "Kochane kłopoty", tak jak ja, a jeszcze nie widział tych nowych odcinków, to gorąco polecam ich nadrobienie.
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 25 lipca 2017

'Masz wiadomość' (You've Got Mail, 1998) - film






Manhattan, czasy współczesne. Dwoje nieznanych sobie ludzi pracuje w tej samej branży. On jest właścicielem sieci księgarń obejmujących całe miasto, ona jest właścicielką niewielkiego lokalu, gdzie sprzedaje się książki dla dzieci. Zgodnie z zasadą konkurencji są wrogami. Ale któregoś dnia nawiązują przypadkowy kontakt przez internet - tak rodzi się wzajemna sympatia. 








     Dawno dawno temu, prawie tuż po premierze, jeszcze jako szkolny dzieciak, obejrzałam po raz pierwszy "Masz wiadomość". Później znów kilkukrotnie widziałam tą produkcję. Jednak od dłuższego czasu nie miałam okazji aby przypomnieć sobie ten film, więc postanowiłam ponownie zasiąść przed ekranem i zatopić się w tej komedii romantycznej.
     On i ona, w życiu realnym wrogowie, a w świecie wirtualnym zaczyna łączyć ich pewna głębsza więź. W przypadku tak znanych produkcji zastanawiam się czy jest sens pisać coś więcej. O ile ktoś już widział to wie o czym jest ten film, a jeśli jeszcze seans przed Wami to nie zamierzam Wam więcej zdradz i psuć radości z oglądania. Osobiście mam wrażenie, że te starsze produkcje z tego gatunku są pociągnięte w dużo ciekawszy sposób. Pomimo, że nie przepadam za komediami romantycznymi, tak w tym przypadku nie było aż tak bardzo irytujących momentów, które by mnie mocno drażniły. Fabuła tego filmu nie grała mi tak mocno na nerwach, a nawet całkiem przyjemnie mi się ponownie do niego powróciło.
     Gra aktorska - uwielbiam dwójkę głównych aktorów, więc moja ocena na pewno nie będzie obiektywna. Zarówno Tom Hanks jak i Meg Ryan zagrali według mnie bardzo dobrze. Zapewne są filmy w których wypadli dużo lepiej, lecz, może przez sentyment, nie potrafię napisać nic złego na temat kreacji bohaterów w tej produkcji.
     Gdybym pisała tę opinię tuż po pierwszym zobaczeniu filmu "Masz wiadomość" ocena byłaby na pewno dużo wyższa. Jednak i tak, według moich standardów komedii romantycznych, ocena jest nadal bardzo wysoka. Sądzę, że nie raz powrócę do tej produkcji. Żałuję jedynie, że nie robią już takich dobrych, na poziomie, tego typu filmów.
     Moja ocena: 6/10.

piątek, 21 lipca 2017

"Głębia Challengera" Neal Shusterman


Niepokojąca podróż przez głębię ludzkiego umysłu. Opowieść o chłopcu, który powoli pogrąża się w chorobie psychicznej. 
Caden Bosch jest rozdarty między tym, co widzi, a tym, co wie, że jest prawdziwe. Ma paranoje i halucynacje. Jest zdolnym uczniem liceum obdarzonym artystyczną wrażliwością, jednak coraz częściej wydaje mu się, że bierze udział w misji badającej Głębię Challengera, najgłębiej położonego punktu Rowu Mariańskiego (10 994 metrów pod poziomem morza). Jest świadomy, że jego świat się rozpada i coraz bardziej przerażony, że powoli przestaje odróżniać, co jest prawdą, a co ułudą. Rodzina i przyjaciele dostrzegają zmiany w jego zachowaniu i zaczynają się poważnie niepokoić. Zostaje przyjęty do szpitala psychiatrycznego i poddany leczeniu. Teraz to personel medyczny staje się załogą statku ku zdrowieniu. 
Opis książki





Autor: Neal Shusterman
Tytuł oryginalny: Challenger Deep
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Lisowski Rafał
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: dziecięca, młodzieżowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2017
Liczba stron: 336



     O książce "Głębia Challengera" słyszałam wiele pozytywnych opinii. Zarówno osoby trochę starsze i jak i ci młodsi rozpływali się nad tą powieścią. Po tylu zachwytach musiałam sama sięgnąć po tę pozycję i przekonać się o co tak właściwie chodzi. Czy rzeczywiście ta historia jest tak genialna jak o niej mówią i piszą?
     W tej powieści poznajemy historię Cadena, która nie jest wcale taka oczywista, jak może się nam na pierwszy rzut oka wydawać. Przyznam szczerze, że pomimo znajomości tematyki tej książki nie wiedziałam czego tak naprawdę mogę się spodziewać. Nie mam nikogo w swoim najbliższym otoczeniu, kto zmagałby się z chorobą psychiczną, więc nie wiem jak wygląda sprawa 'od podszewki'. Moim zdaniem w dość intrygujący sposób została tutaj przedstawiona sama treść. Podobno jest to historia oparta na faktach, a ilustracje, które znajdziemy w tej książce, zostały wykonane przez osobę, która faktycznie zmagała się z chorobą. Muszę przyznać, że w pewien sposób zaskoczyła mnie ta pozycja. Co prawda wymagałam od niej bardzo wiele, lecz nie jest to w moim odczuciu historia, nad którą można się aż tak rozanielać. Faktycznie, wpływa ona na emocje czytelnika, przeraża swoją formą jak i treścią, może coś wnieść w życie osoby, która się z nią zetknie. Jednak czy rzeczywiście jest ona tak mocna, jak przedstawia wielu jej czytelników? Osobiście czytałam mocniejsze, choć możliwe że to była fikcja, a nie tak jak w tym przypadku, historia oparta na faktach.
     Bohaterowie - nie zamierzam oceniać samych postaci, gdyż tak jak wspomniałam, jest to historia, która w pewien sposób odzwierciedla prawdziwe osoby. Jednak wszyscy zostali tutaj na tyle dobrze opisani, że nie można się pod tym względem do niczego przyczepić. Styl autora o dziwo bardzo przystępny. Pomimo tematyki, która - nie oszukujmy się - jest dość trudna i wymagająca, pozycję można przeczytać teoretycznie dość szybko. Jednak warto się nad nią na dłuższą chwilę zatrzymać i nad nią podumać. Może brzmi to trochę infantylnie, lecz w mojej opinii, pomimo lekkości pióra autora, warto przemyśleć niektóre aspekty tej pozycji.
     Wydanie to chyba niestety najsłabszy element samej książki. Niestety jest to kolejna pozycja, w której jakość użytych materiałów do jej wydania mnie nie zachwyciła. Klejone strony to jedno, lecz okładka, która jest wykonana z tak słabego czegoś, że nawet przy najlżejszym dotyku rogi potrafią się rozwarstwiać nie jest przeze mnie mile widziana. Sama grafika wykorzystana na oprawie może przyciągnąć wzrok oraz użyta czcionka, czy rozmieszczenie ilustracji wyglądają razem całkiem sensownie.
     Sama historia pozostanie ze mną raczej na długo. Pomimo mojego psioczenia, uważam tę książkę za na prawdę dobrą, choć nie tak rewelacyjną jak się spodziewałam. Sądzę, że rzeczywiście warto po nią sięgnąć i samemu przekonać się czy również i Was ona urzeknie.
     Moja ocena: 7/10.

środa, 19 lipca 2017

'2 młode wina' (2Bobule, 2009) - film


Kontynuacja przebojowej czeskiej komedii z 2008 roku pt. „Młode wino”. Honza w końcu się ustatkował - wraz z Klarą mieszka w starej winnicy swojego dziadka. Z wielką pasją uprawia winorośl - podjął się skomplikowanej sztuki produkcji wina słomkowego, lecz póki co, spotykają go same porażki. Za to Jirka, który został w mieście, wciąż pakuje się w nowe kłopoty. Kiedy na jaw wychodzi jego romans z córką zamożnego biznesmena, musi uciekać aż na Morawy Południowe. Wściekły ojciec inaczej wyobrażał sobie kandydata na męża pięknej jedynaczki. Jirka szuka więc ratunku w winnicy przyjaciół. Kiedy do niej trafi, życie wywróci się do góry nogami! Wszystko zaś przez słabość Jirki do kobiet, która przerodziła się, dosłownie, w walkę o życie. 





     Niedawno obejrzałam czeski film "Młode wino", który zrobił na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Postanowiłam pójść za ciosem i obejrzałam również kontynuację, czyli owe "2 młode wina". Czy ta produkcja jest również tak dobra i dorównuje części pierwszej?
     W tym filmie poznajemy kolejne perypetie głównych bohaterów, czyli Jirka, Honza oraz jego ukochana. Jak to bywa w przypadku kontynuacji, ciężko mi opowiedzieć o co tutaj chodzi, żeby aż tak bardzo nie zdradzić tego co działo się w poprzedniej części. Przypuszczam, że będąc upartym można obejrzeć bez znajomości "jedynki", choć część wątków może być wtedy niezrozumiała. Mi osobiście nadal bardzo odpowiadał klimat tej produkcji, i to co mnie wcześniej urzekło zostało również tutaj wykorzystane. Jedynie zabrakło mi tych widoków, które tak mnie zachwyciły. Co prawda również tutaj zostały one wykorzystane jednak nie było już na nie aż takiego nacisku. Jednak sama fabuła, humor, muzyka oraz język czeski w tle stworzyły bardzo ciekawy obraz, do którego z wielką chęcią będę powracać.
     Gra aktorska nadal na dobrym poziomie. W przypadku tej części jakoś wiele aktorów przypominało mi inne bardzo znane osoby. Kryštof Hádek jako Ed Sheeran, czy Jana Švandová wyglądająca niczym Jane Fonda? Jestem ciekawa czy tylko ja w tym filmie widziałam w tych odtwórcach ról pewne podobieństwo do innych osób. Na innych zdjęciach krążących w internecie aż tak bardzo tego nie widać, lecz podczas seansu czasem zastanawiałam się kogo ja właściwie widzę ;).
     Przyznaję, że bardzo miło spędziłam czas podczas tego filmu. Nie nudziłam się ani minuty. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie kolejna część tej serii. Jeśli ktoś lubi ten specyficzny klimat i czeski humor powinien być tak samo jak ja zachwycony tą produkcją. Osobiście gorąco zachęcam Was do obejrzenia zarówno tego filmu, jak i pierwszej części. Mi nie pozostaje nic innego jak wyszukać inne równie dobre komedie tego typu.
     Moja ocena: 7/10.

poniedziałek, 17 lipca 2017

"Bez winy" Mia Sheridan



 
Kira nie ma grosza przy duszy, za to mnóstwo kłopotów. W przeszłości odebrano jej to, co najważniejsze. Teraz musi postawić wszystko na jedną kartę, aby odmienić swój los. Grayson walczy o przerwanie pasma życiowych niepowodzeń, ale przytłaczający ciężar wyrzutów sumienia kruszy resztki jego nadziei na lepsze jutro. Kira składa mu propozycję, która może go ocalić. Wystarczy tylko, że złoży przysięgę, nawet jeśli nie zamierza jej dotrzymać…
Obiecali sobie wieczność, nie wiedząc, że jedna chwila może odmienić całe życie. Czy miłość da im kolejną szansę, choć żadne z nich nie jest bez winy?

Opis książki




 


Autor: Mia Sheridan
Tytuł oryginalny: Grayson's Vow
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Biernacka Matylda
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2015
Rok pierwszego wydania polskiego: 2016
Liczba stron: 384



     W zeszłym roku, również w okresie letnim, przeczytałam książkę "Bez słów" Mii Sheridan. Mam związane z nią dość miłe wspomnienia, a jako, że potrzebowałam niezobowiązującej lektury, sięgnęłam po kolejną pozycję tejże autorki, czyli "Bez winy". Wiele osób zachwalało tę powieść i miałam nadzieję, że również i ja się nie zawiodę. Tylko czy oby na pewno to było dobre założenie?
     Kira składa dość nietypową propozycję nowo poznanemu mężczyźnie. Aby dobrać się do pieniędzy po babci główna bohaterka musi wziąć ślub, a pewnym zrządzeniem losu na jej drodze staje nieziemski Grayson. I tak zaczyna się przygoda tej dwójki. Niestety już od pierwszych stron można przewidzieć jak zakończy się ta historia. Przeczytałam ją do końca jedynie z tego powodu, że miałam nadzieję, że jednak czymś mnie autorka zaskoczy. Jednak im dalej brnęłam w tę historię tym bardziej czułam w tej pozycji schemat komedii romantycznych, połączony z motywem "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Całe szczęście nie było żadnej przygryzanej wargi ani fikającej wewnętrznej bogini, jednak bohaterowie, którzy mają swoje mroczne tajemnice, wiele razy dochodzi między nimi do zbliżenia i ciągle się ze sobą rozstają i znów schodzą? Ba nawet zdrobnienie męskiego imienia brzmiało "Gray". Czy to nie brzmi jakoś tak... znajomo? Lektura jest lekka i szybko można ją przeczytać. Jako wakacyjna powieść, która uprzyjemni nam czas podczas upałów jest ok, jednak jeśli spodziewamy się czegoś więcej to możemy się ogromnie rozczarować.
     Bohaterowie niestety mnie niczym nowym nie zaskoczyli. Moim zdaniem zostali przedstawieni dość schematycznie jak to bywa w przypadku romansów. Piękny i czarujący on, mogący mieć w swoim łóżku każdą, a ona szara myszka, nie mająca zbyt wielkiego doświadczenia. Postacie nie wywołały we mnie żadnych emocji, wątpię abym zapamiętała na dłużej nawet ich imiona. Czasami chyba już wole irytujących bohaterów, o których mogę jednak powiedzieć coś więcej, aniżeli takie kluchy, które po prostu są.
     Styl autorki bardzo podobny z tym, który możemy dostać już w innej jej książce o której wspomniałam we wstępie. Dzięki lekkiemu językowi jakim została napisana ta powieść można w dość szybki sposób przebrnąć przez treść. Jedynie co mnie denerwowało podczas lektury to forma jednego czasownika, która ciągle się pojawiała - "otwarła" zamiast "otworzyła". Bardzo możliwe, że oba wyrażenia są poprawne, jednak to pierwsze mnie jakoś osobiście mocno irytuje. Jednak chyba jest to kwestia tłumacza a nie samej autorki.
     Wydanie jakie mam u siebie to wydanie elektroniczne. Muszę przyznać, że ludzie odpowiedzialni za tę formę spisali się bardzo dobrze i nie było z plikiem żadnych problemów na moim sprzęcie. Jedyne na co muszę popsioczyć to okładka, a właściwie facet znajdujący się na niej. Ta twarz tak bardzo mi nie pasuje do głównego bohatera, że gdybym miała tę książkę w formie papierowej to chyba bym czepiała się o to jeszcze bardziej ;).
     Po lekturze tej powieści czuję się w pewien sposób oszukana. Pierwszą książkę tej autorki wspominam dość dobrze, natomiast ta, "Bez winy", nie dorasta tamtej do pięt. Jeszcze spotkałam się z tyloma pozytywnymi opiniami, że spodziewałam się naprawdę rewelacyjnej historii. Niby aż tak tragicznie nie było, choć miałam ochotę na coś lepszego.
     Moja ocena: 4/10.

czwartek, 13 lipca 2017

'Młode wino' (Bobule, 2008) - film





Honza to sympatyczny, inteligentny cwaniaczek. Na co dzień wraz ze swym przyjacielem Jirką zajmują się oszustwami z mieszkaniami i samochodami. Gdy Honza przypadkowo dowiaduje się, iż jego dziadek jest umierający, postanawia spełnić jego największe marzenie i zorganizować mu podróż dookoła świata. Ponieważ dziadek boi się zostawić swoją winnicę bez opieki, Honza decyduje się popilnować dobytku starca. Nie przewidział, że spełni w ten sposób także swoje marzenia…









     Gdy tylko zobaczyłam informację, że film "Młode wino" to komedia, a na dodatek czeska, wiedziałam już, że muszę go obejrzeć. Miałam nadzieję na wesołą produkcję, dzięki której po całym dniu pracy będę mogła się zrelaksować. Będąc już po seansie mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że moim zdaniem ta realizacja bardzo dobrze się do tego nadaje.
     Przyznam szczerze, że w przypadku tego filmu nie wiem od czego zacząć. Opis fabuły zamieszczony powyżej powinien dać ogólny zarys tego czego możemy się spodziewać. Może dla niektórych nie będzie on zbyt zachęcający lecz w połączeniu z faktem, że jest to produkcja czeska, która na dodatek jest komedią to uwierzcie mi, powinniście być zadowoleni. Osobiście nie wynudziłam się ani minuty podczas seansu, tylko z zapartym tchem oczekiwałam kolejnych scen. Głównym minusem może być fakt, że przez tematykę tej produkcji można nabrać ochotę na kieliszek wina, więc trzeba ostrożnie do tego podchodzić ;). Jednak jak na komedię przystało było wiele zabawnych sytuacji, które nie były na tyle durne, że budziły niesmak, tylko na tyle dobre, że wywoływały uśmiech na twarzy.
     Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie. Jak na mało znany film, w którym nie znajdziemy nazwisk gwiazd z pierwszych stron gazet, jestem pozytywnie zaskoczona. Każdy z aktorów bardzo dobrze wcielił się w swoją postać, oddając wiele emocji. Zarówno odtwórcy głównych postaci męskich, Jirka i Honza, jak i chociażby aktorka wcielająca się w postać Klarki wypadli tutaj wyśmienicie. Jednak to chyba osobę dziadka polubiłam najbardziej.
     Muszę również przyznać duży plus za widoki jakie możemy podziwiać w tym filmie. Po seansie aż nabrałam ochoty na wyjazd i zwiedzanie miejsc w których powstawała ta produkcja. Również muzyka została tak dobrze dobrana, dopełniając cudownego całokształtu. Naprawdę dawno nie widziałam filmu w którym byłaby tak przemyślana ścieżka dźwiękowa. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć rzadko kiedy wspominam o tych elementach w swoich notkach o filmach, lecz jak już się pojawiają to są to zazwyczaj bardzo pochlebne opinie.
     Moim zdaniem "Młode wino" jest intrygującą komedią, którą warto zobaczyć. Żałuję, że dopiero teraz natrafiłam na ten film. Szkoda, że to właśnie takie produkcje nie są odpowiednio promowane i znane szerszemu gronu odbiorców. Pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że ktoś z Was po przeczytaniu tej mojej recenzji zechce obejrzeć ten film i również polecać go innym.
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 11 lipca 2017

"Ostatnie dni Królika" Anna McPartin

Czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana w rodzinie Królikiem, trafia do hospicjum - jej kilkuletnia walka z rakiem dobiega końca. Bliscy wciąż poszukują cudownego lekarstwa, powoli jednak godzą się z tym, że Mia wkrótce odejdzie. Każdy z nich na swój sposób radzi sobie z tym, co nieuniknione: buntem, humorem i niekontrolowanymi wybuchami śmiechu.
Wojownicza matka nie poddaje się i ciągle wierzy, że lekarze uratują Mię. Starsza siostra co prawda nie ma już złudzeń, ale przekonuje nastoletnią Juliet, że jej mama wyzdrowieje. Brat rockandrollowiec przerywa trasę koncertową i wraca do domu, lecz robi wszystko, żeby nie myśleć o śmierci siostry. Wszyscy spotykają się przy łóżku Mii. Plotkują, kłócą się i wspominają.
Otoczona bliskimi Mia myśli o Johnnym, swojej pierwszej miłości. Ma nadzieję, że jeszcze się spotkają.
Najbliższe dni staną się dla wszystkich szaloną podróżą przez spełnione i niespełnione marzenia. 
Piękna i zabawna opowieść o tym, co w życiu najważniejsze. 
Opis książki




Autor: Anna McPartlin
Tytuł oryginalny: The Last Days of Rabbit Hayes
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Wróbel Marcin
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2015
Liczba stron: 400



     Książka "Ostatnie dni Królika" to już moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki. Gdy na początku lutego tego roku przeczytałam "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" wiedziałam, że będę chciała więcej. Wreszcie udało mi się zabrać również za tę historię, którą podobno kojarzy wielu moli książkowych. Moim zdaniem ta pozycja jest równie dobra co moje pierwsze zetknięcie się z pisarką.
     Historia przedstawiona na kartach tej powieści jest tak dobra, że ciężko jest mi ją pokrótce opisać, aby nie zagalopować się i nie zdradzić zbyt wielu elementów. Fabuła jest zarazem cudowna w swojej prostocie jak i na tyle złożona, że wiele wydarzeń może zaskoczyć czytelnika. Autorka w interesujący sposób połączyła wiele wątków, które pozornie nie mogły mieć ze sobą niczego wspólnego a jednak wprawiają w osłupienie. Sama historia jest moim zdaniem cudownie poprowadzona. Mimo wielu emocji jakie może wzbudzać treść nie uważam, żeby była przedstawiona w zbyt nachalny sposób, który odrzuci od siebie. Teoretycznie można domyślić się w pewnym stopniu zakończenia, lecz nie zabiera to przyjemności z czytania i poznawania samej historii
     Bohaterowie - ich mnogość może na początku przytłaczać, lecz bardzo szybko możemy ogarnąć kto kim jest i się nie pogubić. Moim zdaniem postacie zostały bardzo dobrze wykreowane i ich zarówno opisy jak i zachowania oddawały charakter danej osoby. Dawno nie czytałam pozycji w której bohaterowie byliby tak dopracowani i w intrygujący sposób przedstawieni. Również za sprawą właśnie samych osób nie mogłam oderwać się od lektury.
     Styl autorki na bardzo dobrym poziomie. Pisarka w bardzo lekki sposób poprowadziła historię, lecz nie pisała ona infantylnym językiem. Sposób przedstawienia historii nie odpychał od siebie czytelnika. Wydanie tej pozycji jest chyba najsłabszym jej elementem. O ile sama grafika na okładce, czy wykorzystany papier jak i czcionka nie wzbudziły moich zastrzeżeń tak klejone strony już niestety mnie nie zachwyciły. Również kiepski materiał z jakiego została wykonana okładka, która niestety pomimo dobrego traktowania, jest skłonna w dość znacznym stopniu się pozaginać i wyglądać po prostu nieestetycznie.
     Moim zdaniem jest to bardzo dobra książka, która na długo zapadnie w mojej pamięci. Nie mogę się już doczekać aż kolejna pozycja tej autorki trafi w moje ręce. Na ten moment nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam tę powieść jeśli jeszcze jej nie czytaliście - nie powinniście się zawieść.
     Moja ocena: 8/10.
Related Posts with Thumbnails