piątek, 24 stycznia 2014

"Twarz z przeszłości" Fern Michaels

Czasami lepiej zostawić przeszłość tam, gdzie ją pogrzebaliśmy... Gdy doktor Blake Hunter spotyka Casey Edwards błąkającą się po ulicach miasteczka Sweetwater, jest ona kobietą bez przeszłości. Pamięć wyparła ślady przerażających wydarzeń, jakie stały się jej udziałem przed dziesięcioma laty. Jedyne, co ma, to skrawek papieru z adresem wspaniałej posiadłości, w której mieszka jej matka. Ale dom nie stanie się dla niej bezpiecznym azylem. Sąsiedzi unikający jej wzroku... Matka szepcząca coś za zamkniętymi drzwiami... Ktoś, kto zrobi wszystko, by Casey nie przypomniała sobie zbyt wiele... Czy miłość, która do niej przyszła, pomoże zwalczyć demony przeszłości? 
Opis książki
Autor: Fern Michaels
Tytuł oryginalny: About Face
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Raginiak Maciej
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2003
Rok pierwszego wydania polskiego: 2004
Liczba stron: 320



     "Twarz z przeszłości" to kolejna książka z biblioteki wzięta raczej "na czuja", bez sprawdzania wcześniej ocen tej pozycji. Tytuł ani autorka nic mi nie mówiło, więc chciałam dać szansę. Wzięłam się za czytanie z nadzieją na "odkrycie roku" wśród autorów. Jednak chyba to staje się powoli zasadą, że książki wybierane na chybił trafił zazwyczaj nie trafiają w me gusta... 
     Fabuła niestety nie powala. Niby pomysł dobry. Dziewczyna zostaje zamknięta w szpitalu psychiatrycznym, po spędzeniu w nim dziesięciu lat i wyjściu nadal ma dużą lukę w pamięci odnośnie swojego życia, zdarzeń z przeszłości. Jednak tutaj historia przedstawiona w sposób przewidywalny aż do bólu, zero ciekawych sytuacji. Mam wrażenie, że już większe zwroty akcji są w ustawach o podatku dochodowym, które ostatnio zgłębiałam na zaliczenia :P. Bohaterowie również strasznie płytko przedstawieni, jednowymiarowi. Każdy łudząco do siebie podobny. Osoby w tej książce różniły się jedynie imionami oraz płcią. 
     Styl autorki można uznać za jedyny plus. Przez pozycję można stosunkowo szybko przebrnąć o ile ma się wystarczająco dużo determinacji aby skończyć ją i nie usnąć podczas czytania. Jako lektura bez stresu do poduszki może okazać się bardzo dobra.
     Niestety pod względem wydania książka ta również nie powala. Trzy osoby odpowiedzialne za korektę a znajdziemy w tej pozycji masę literówek... Przy takiej liczbie ludzi, które pracowały nad tą książką jest to dla mnie niedopuszczalne. Reszta całe szczęście bez zarzutu, jednak te błędy pozostawiają pewien niesmak. Wiem, że człowiek to tylko człowiek jednak tyle osób powinno wyłapać te błędy. 
     Do tej książki na pewno powracać nie będę. Autorce może kiedyś dam jeszcze jedną szansę jednak ta pozycja jest kompletną klapą. Raczej nie polecam - jest tyle innych książek wartych przeczytania, że nie warto na tą powieść poświęcać czasu.
     Moja ocena: 2/10.

piątek, 17 stycznia 2014

'Dwunastu gniewnych ludzi' (12 Angry Men, 1957) - film









Dwunastu przysięgłych ma wydać wyrok w procesie o morderstwo. Jeden z nich ma wątpliwości dotyczące winy oskarżonego.












     "Dwunastu gniewnych ludzi" to film mający bardzo wysoką ocenę wśród społeczności, zajmuję wysoką notę w rankingu światowym i gdzie nie spojrzeć jest ogólnie polecany. Dlatego też z wielką chęcią, ale również pewnymi obawami, że nie docenię tego filmu, obejrzałam tę produkcję. 
     Film przedstawia historię dwunastu przysięgłych, którzy mają ocenić czy oskarżony jest winny morderstwa czy nie. Moim zdaniem sam proces, rozmowy, a nawet wręcz kłótnie pomiędzy ławnikami przedstawione jest w ciekawy sposób. Niby pomysł prostu - kilkunastu chłopów siedzi w jednym pomieszczeniu i ma jednogłośnie wydać werdykt. Jednak jest coś co przyciąga do tego filmu, że ogląda się go z zapartym tchem. Wszystkie elementy budują napięcie. Pogoda, ciasne pomieszczenie, ocenianie młodego człowieka czy jest winny morderstwu dodają klimatu i potęgują różne emocje również w osobie, która jedynie ogląda ten film. 
     Bohaterowie zostali perfekcyjnie wykreowani. Każda z postaci różniła się od siebie nie tylko wiekiem, ale również profesją, ogólnymi poglądami. Nikt nie był taki sam, wszyscy od siebie się na swój sposób różnili. Dodawało to jeszcze tego pewnego "smaczku" i potęgowało pewne napięcie. Aktorzy bardzo dobrze wcielili się w grane role.
     Nie wiem czemu tak długo wzbraniałam się z oglądaniem tego filmu. Wiem, że czasem nie doceniam tego co się podoba większości, jednak w tym przypadku wysoka nota jest na prawdę zasłużona. Jest to jeden z tych filmów, który pokazuje, że nie trzeba ogromnych nakładów finansowych i żadnych fajerwerków by wzbudzić zainteresowanie i stworzyć niesamowity film.
     Moja ocena: 9/10.

piątek, 10 stycznia 2014

'Czarownica' (Bewitched, 2005) - film




Remake serialu telewizyjnego z lat 60-tych opowiadający o perypetiach pewnej zwariowanej czarownicy, Samanthy Stephens, której czary niestety nie działają na kłopoty, jakie ma ona ze swoim własnym mężem. Gdzieś w kalifornijskiej San Fernando Valley, Isabel (Nicole Kidman) usiłuje odmienić swoje życie. Naiwna i pełna dobrych intencji czarownica pragnie wyrzec się nadprzyrodzonych mocy, jakimi została obdarzona i prowadzić “normalne” życie. W tym samym czasie, po drugiej stronie miasta, Jack Wyatt (Will Ferrell) przystojny, czarujący aktor usiłuje ponownie wrócić na ścieżkę kariery. 






     Każdy student zrozumie, że aktualnie występuje intensywny początek sezonu nauki do zaliczeń, zerówek, egzaminów, pisania prac licencjackich/magisterskich i innych podobnych zaliczeń. Tak więc potrzebowałam raczej czegoś mniej ambitnego niż literatura ustaw na temat podatków, kosztów nie stanowiących przychodu, integracji rynków finansowych czy rachunku kosztów.
     Ogólnie chyba ostatnio nie mam zbyt dobrego trafu do dobrych filmów. Znów trafił mi się bardzo przeciętny film, który można raczej oglądać jednym okiem aniżeli skupiać na nim całą swoją uwagę. Pomimo obejrzenia tego filmu poprzedniego wieczoru znów niewiele z niego pamiętam. Było coś o czarownicy, która miała zagrać w serialu rolę... czarownicy. Niestety więcej mało pamiętam. Jedynie jestem świadoma, że wystąpił znów typowy schemat "hollywoodzkiej" komedii romantycznej... "niby śmiesznie, śmiesznie, następuje coś złego, ale na koniec się pogodzili, zakochali w sobie i żyli długo i szczęśliwie". Pomimo potrzeby czegoś mało ambitnego ten film nie należał do bardzo dobrych, trafiających w moje potrzeby. 
     Film oglądałam na polskiej stacji - Polsacie. Jak większość prawdopodobnie wie irytujące były długie reklamy, jednak to nie wpływa na ocenę filmu (tylko ewentualnie stacji) ;). Co do obsady aktorskiej - Kidman i Farrell są stosunkowo dobrymi aktorami, którzy mogą przyciągnąć ludzi przed ekran. Niestety dla mnie są raczej przeciętni, aniżeli wspaniali w tym fachu. Muzyka czasami przypominała mi raczej serial CSI czy inne seriale. Co do scenerii i reszty też było średnio. Nie było pięknych widoków, czy elementów, które z chęcią przyciągałyby do oglądania. 
     Raczej nie mam ochoty do powracania do tego filmu. Miły dla rozluźnienia, jednak nie jest to film dla, którego warto poświęcać całą swoją uwagę. Do prasowania, gotowania czy innych czynności, jako film w tle bardzo dobry ;).
     Moja ocena: 5/10

niedziela, 5 stycznia 2014

'Larry Crowne - uśmiech losu' (Larry Crowne, 2011) - film










 Larry niespodziewanie traci pracę, a na dodatek zostawia go żona. Postanawia więc wrócić do college'u, gdzie poznaje nietuzinkową nauczycielkę i uczy się na nowo cieszyć życiem. 











     Jako, że Tom Hanks jest dobrym aktorem, miałam ochotę zobaczyć również jak sprawdzi się w roli reżysera. Niestety spotkało mnie pewne rozczarowanie...
     Fabuła - nie do końca jestem pewna czy ten film przedstawia jakąś konkretną historię. Obejrzałam tę produkcję kilka godzin temu i nie jestem już w stanie określić o czym te ponad 90 minut było... Według filmwebu jest to dramat / komedia obyczajowa. Ani tego, ani tego elementu niestety nie dostrzegłam podczas oglądania. Ot, taka historyjka na rozluźnienie. Osobiście nic nie wyniosłam z tego filmu.
     Obsada aktorska - chyba jedyny element, który jest głównym czynnikiem podwyższającym ocenę końcową filmu.Tom Hanks (jako aktor) oraz Julia Roberts jak zwykle bardzo dobrzy w swoim zawodzie. Muzyka, scenariusz i cała reszta - bardzo przeciętna. 
     Szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś lepszego. Sama nie wiem, ale po obejrzeniu czuję pewien niedosyt. Chciałam pisać lepsze recenzje na tym blogu, jednak w tym wypadku sama nie wiem co mam jeszcze dodać. Całość jest po prostu przeciętna...
     Moja ocena: 5/10
Related Posts with Thumbnails