wtorek, 30 lipca 2013

'Minionki rozrabiają' (Despeciable Me 2, 2013) - film



W domku na przedmieściu mieszka sobie Gru wraz z córeczkami i całą gromadką Minionków. Gru nie jest już superprzestępcą, lecz wytwórcą dżemów i żelek. Minionki dzielnie pomagają mu w pracy, objadając się galaretkami i innymi słodkościami. Ale pewien tajemniczy złoczyńca chce je wykorzystać, by podbić świat. Specjalny eliksir zmienia dobre Minionki w paskudne fioletowe Minionki-Demonki, które są w stanie pożreć wszystko, co im stanie na drodze. Gru rusza do akcji, by ocalić swoich żółtych przyjaciół. Musi znaleźć sposób, by Minionki-Demonki wróciły do dawnej postaci. Na drodze stanie mu tresowana kura obronna, laserowe zasieki i wiele innych przeszkód.





     Przyznaję się z ręką na sercu - czekałam na tę bajkę. "Jak ukraść księżyc" wspominam na prawdę miło więc jak mogłam obok tej produkcji przejść obojętnie? Po tej części oczekiwałam równie dobrego humoru oraz odprężenia w wakacyjne gorące dni. Właściwie dostałam to co chciałam :).
     "Minionki rozrabjają" - czyli urocze stworzenia przypominające kształtem tic taca, w kolorze żółtym, które zmienione w Demonki zaczynają... rozrabiać. Film jednocześnie uroczy, śmieszny. Pomimo wieku 20+ ubawiłam się na tej bajce :). Jest ona na prawdę przyjemna w odbiorze, odpowiednia zarówno dla małych dzieci oraz już osób trochę tych starszych. Nie ma tu względnie jako takiej przemocy, od której leje się krew. Nie będzie deprawować młodych osobników czy wzbudzać w nich agresję. 
     Polski dubbing jest fantastyczny. Wszystkie głosy, dźwięki fajnie stworzone do postaci. Nawet te mimonki, pomimo używania własnego języka były po prostu urocze. No i postać Agnes. Jest to nadal moja ulubiona bohaterka. 
     Możecie o mnie myśleć co chcecie, ale uwielbiam tą bajkę. Przy złym humorze, paskudnej pogodzie czy cokolwiek złym co by się działo ta produkcja jest idealna na poprawę samopoczucia. Oraz dla relaksu.
     Moja ocena: 10/10

niedziela, 28 lipca 2013

"Czekolada" Joanne Harris


Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. 
Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą? Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić... 

Tył książki





Autor: Joanne Harris 
Tytuł oryginalny: Chocolat
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kierszys Zofia
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1999
Rok pierwszego wydania polskiego: 2000
Liczba stron: 312 



     W bibliotece książka przykuła mój wzrok swoim tytułem, a nie jak zwykle okładką. Jak dla mnie dość jest on smakowity :). Dopiero po przeczytaniu książki, patrząc na opinię innych czytelników na różnych portalach typu lubimyczytać.pl stwierdziłam, że swego czasu była to bardzo 'głośna' powieść o której nie wiem czemu nie słyszałam. I jak zwykle opinie dzielą się  na dwie zupełnie przeciwstawne "obozy" - albo ta książka bardzo przypadła do gustu albo znienawidziło się ją. Ja bym się umieściła w tej pierwszej grupie. Jednakże do rzeczy... ;)
     Fabuła może nie jest jakoś bardzo odkrywcza. Piękna kobieta wraz z córką wprowadza się do małej mieściny i zakłada swój biznes. Jednak całość ma w sobie pewną magię, którą przyciąga czytelnika do siebie. Akcja toczy się równomiernie, nie ma takich miejsc gdzie akcja leci "na łeb, na szyję" aby za moment wlec się niemiłosiernie. Można od razu wciągnąć się w książkę. Przerwy robiłam zazwyczaj tylko i wyłącznie na buszowanie po domu aby znaleźć w nim czekoladę. Prawdopodobnie nie napiszę tu nic odkrywczego - sam fakt chociażby już przyrządzania czekoladowych specjałów działał na wyobraźnie. W tej pozycji przedstawione tak, że miało się wrażenie, że czuje się smak oraz zapach tychże słodkości. Osoby będące na diecie i nie mające silnej woli nie powinny brać się za tą pozycję :)! Czytałam, że niektórym przeszkadzały opisywane niektóre pogańskie obrzędy głównej bohaterki - dla mnie to po prostu część powieści, fikcji literackiej. Nie musimy przecież tego samego sami od razu praktykować.
     Bohaterowie - w tym wypadku chyba nie ma się do czego przyczepić. Wszyscy odpowiednio nakreśleni. Kochało się ich albo nienawidziło ale nie miało się uczucia, że ktoś jest umieszczony na siłę. Każdy odegrał w powieści swoją część, dołożył do całości cegiełkę współtworząc na prawdę ciekawą pozycję.
     Wydanie - tutaj z kolei trochę pozrzędzę. Kilka błędów wychwyciłam. W przypadku nazw rozdziałów - nazewnictwo datami, znaczy dzień tygodnia oraz dzień i miesiąc. Jeden rozdział to "Poniedziałek, 24 lutego" natomiast kolejny to "Środa, 25 lutego". Gdzieś się zagubił wtorek, ewentualnie dzień między 24 a 25 lutym :). Na ostatnich około dwudziestu czy trzydziestu stronach wyłapałam brak literek w wyrazach, typu "jet" zamiast "jest". Również pod koniec zostało umieszczone dwa razy to samo zdanie pod rząd. Niby takie małe elementy ale jednak momentami psują radość czytania. Te niuanse jednak wpłynęły na obniżenie oceny książki.
     Podsumowując. Jestem zadowolona z tej pozycji, bardzo przypadła do mojego gustu, i tak jak wspominałam - nie jest ona najlepsza dla osób będących na diecie :).
     Moja ocena: 8/10.

wtorek, 23 lipca 2013

"Więź. Odkryj połączenie między Tobą a resztą świata" Lynne McTaggart



Autorka przekazuje matrycę, dzięki której możesz zmienić swoje życie. Do jej opracowania posłużyła fizyka kwantowa, genetyka, ewolucyjna biologia, neurobiologia i inne nauki. Osiągnięcia badaczy pozwoliły Autorce udowodnić, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Musimy się tylko nauczyć z tego połączenia właściwie korzystać. Ta śmiała, obalająca paradygmaty książka oferuje plan, który umożliwi Ci życie w harmonii zarówno z otoczeniem, jak i ze swoją najprawdziwszą naturą. Dzięki niej odnajdziesz ścieżki prowadzące ku głębokiej empatii, harmonii społecznej i jedności. Więź zakłada istnienie alternatywnej przyszłości, w której nowy paradygmat obejmujący życie w duchu partnerstwa i połączenia zastępuje społeczeństwo oparte na walce. Umocnij swoje więzi!






Autor: Lynne McTaggart 
Tytuł oryginalny: The Bond. How to fix your falling-down world
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Oślizło Ryszard
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
Gatunek: popularnonaukowa
Forma: poradnik
Rok pierwszego wydania: 2011
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
Liczba stron: 384 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii



     Książka dość opornie mi szła. Czytałam ją prawie dwa tygodnie, przy czym rzadko kiedy w wakacje mi tak wolno idzie czytanie... Ale nie jest to kwestia tego, że zupełnie mi się nie podobała, tylko fakt, że pierwsze trzy części pisane były typowo naukowym językiem trochę mnie spowalniał. 
     Sama nie wiem dokładnie jak ją opisać. Fabuła? Dużo było pojęć naukowych, spora ilość ukazanych eksperymentów jakie zostały przeprowadzone. Całe szczęście na temat - na ten, którego możemy się spodziewać po tytule książki oraz opisu pozycji - nie są to odrębne bajki. Trzy pierwsze części typowo naukowe, czwarta część już przedstawiona w bardziej przystępnej dla czytelnika formie. Jednak była ona najkrótsza. Przedstawia bardziej praktyczne przykłady jak sami możemy wykorzystać zdobytą przez innych, dzięki eksperymentom, wiedzę. Na pewno w ostatniej części godne uwagi są tematy do dyskusji. Co prawda mamy je przedyskutować w grupie ale równie dobre będzie chociażby przemyślenie je samemu.
      Wydanie, które dostałam... Tutaj sporo można rozpisać się na temat przypisów. Bardzo nie lubię gdy są one na końcu książki. Po prostu nie znoszę tego. A co więcej samych przypisów jest w tej książce dokładnie 27 stron (378 przypisów). Kolejne 31 stron to wykorzystana bibliografia. Mnie osobiście przeraża wykorzystana ilość literatury w tej pozycji. Przypomina mi trochę formą pracę licencjacką/magisterską (tyle, że przypisy tworzy się na moim wydziale na tej samej stronie a nie na końcu całości). Więcej uwag do samego wydania książki jako takich nie mam.
     Można powiedzieć, że książka trzyma poziom ale jest zbyt ciężka jeśli chcemy czytać coś odprężającego podczas urlopu wypoczynkowego. Nie wiem co więcej powinnam napisać. Sądzę, że warto po tą pozycję sięgnąć ale w innym czasie.
     Moja ocena: 6/10

Jeszcze dorzucę dwa cytaty, przy których na chwilę się zatrzymałam i swoje komentarze ;). Niekoniecznie mądre...

"Amerykański ortopeda Robert O. Becker, który przeprowadził liczne eksperymenty dotyczące wpływu pól elektromagnetycznych na zdrowie, odkrył powiązanie między gwałtownymi burzami słonecznymi i liczbą przyjęć do szpitali dla umysłowo chorych."*
Ortopeda, pola magnetyczne i szpitale dla umysłowo chorych w jednym? "O co kaman?!" Przeczytałam to zdanie kilka razy i nadal mi coś ze sobą nie gra...


"Każdy gracz przede wszystkim starał się zlikwidować różnicę finansową między sobą i swoim partnerem"**
Widać, że eksperyment nie miał miejsca w Polsce :). Obserwując nasze społeczeństwo widzę tylko to, że każdy chce jak najwięcej tylko i wyłącznie dla siebie. Obym tylko się myliła...



Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Studio Astropsychologii:


* McTaggart L., Więź, Studio Astropsychologii, Białystok 2013, s. 78
** Tamże, s. 173.

czwartek, 18 lipca 2013

'Dziewczyna mojego kumpla' (My Best Friend's Girl. 2008) - film



Inteligentna, piękna i pełna temperamentu Alexis (Kate Hudson) dla wielu kawalerów byłaby wymarzoną partnerką. Nic zatem dziwnego, że po miesiącu znajomości zaślepiony głębokim uczuciem Dustin (Jason Biggs) wyznaje jej miłość. Alexis decyduje jednak, że zapał amanta trzeba ostudzić... nieodwracalnie. Zdruzgotany koszem Dustin zwraca się o pomoc do najlepszego kumpla, Tanka (Dane Cook), specjalisty od reaktywowania związków. Świeżo porzuceni mężczyźni wynajmują Tanka, by ów znawca kobiecego wnętrza urządził kobietom na randce istne piekło na ziemi, po którym same zapragną wrócić do poprzednich partnerów. Tank nie spodziewa się, że Alexis okaże się największym wyzwaniem w jego karierze.







      „Dziewczyna mojego kumpla” to kolejna komedia romantyczna. Pomimo wielu podobnych produkcji ciągle powstają kolejne, mające ten sam schemat. Również w tym przypadku nie znajdziemy niczego nowego. Trzeba jednak przyznać, że na tle innych ten film trzyma poziom. 
     Tank będąc konkretnym dupkiem zarabia na tym pieniądze. W jego przekonaniu pomaga zdesperowanym mężczyznom odzyskać miłość ich życia poprzez... randki z ich ukochanymi i pokazanie jaki miały wcześniej skarb, zachowując się samemu niedorzecznie. Najpierw je w sobie rozkochuje a później postępuje tak aby kobieta zobaczyła w nim wszystko co najgorsze. Problem powstaje w momencie gdy ma "wziąć w obroty" ukochaną swojego najlepszego kumpla. I w tym momencie zaczyna się wreszcie rozkręcać. 
    Jedyne do czego powinnam się przyczepić w fabule to fakt w jaki sposób przedstawione zostały kobiety. W całości filmu wygląda to tak, że kobiety nie doceniają miłych i poczciwych facetów tylko zwracają uwagę na brutali z brakiem kultury. Prawdopodobnie panuje taki stereotyp ale mi jako kobiecie zupełnie to się nie podoba. Może jako jedna z nielicznych nienawidzę jak facet źle mnie traktuję ale wyrażam sprawę jasno - ja nie godzę się na takie traktowanie. Może to bardzo dziwne ale wole miękką ciapę, która mnie doceni niż zatwardziałego sukinsyna, który nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa ;). 
     Jak na komedię przystało znajdziemy tu wiele sytuacji, które można uznać by za pełne humoru, śmieszne. Jako jeden z nielicznych filmów w tym gatunku zawiera w sobie na tyle dobrego dowcipu, który potrafi rozbawić czasem człowieka jak na komedię przystało. Ale jest to również typowa komedia romantyczna, czyli aż tak ciekawie jakby mogło się wydawać nie jest. Niestety scenarzyści oraz reżyserzy chyba nie mają pomysłu na inny schemat niż typowy "śmiesznie, śmiesznie, zdarza się coś złego, ale koniec końców i tak wszyscy są szczęśliwi".
     Kolejny aspekt na który należy zwrócić uwagę to obsada aktorska - Kate Hudson jako Alexis, Jason Biggs ala Dustin oraz Dane Cook w roli Tanka. Cała trójka odpowiednio dobrana do ról które odgrywali. Jak dla mnie wyglądali jak głupia blondynka, ciapciak i macho ze zbyt wysokim mniemaniem o sobie, czyli jak dla mnie idealnie pasowali do idei owego filmu.
     Dość długo zastanawiałam się jaką wystawić ocenę. Z jednej strony to jak przedstawili kobiety powinno zaniżyć znacząco oceny - z drugiej jednak strony jest to jednak tylko film, przy którym pomimo swojej płci "pięknej" jednak spędziłam stosunkowo miło czas. Od siebie daję dość wysoką notę, mimo to lepiej żeby każdy sobie sam wyrobił o tej produkcji opinie. 
     Moja ocena: 7/10

środa, 17 lipca 2013

"Ciemny brzeg" Susan Howatch






Czy na miesiąc miodowy można wybrać miejsce rodzinnej tragedii? Wszyscy sądzili, że Jon Towers nie wróci więcej do posiadłości, gdzie zginęła jego pierwsza żona, ale on zaskakuje rodzinę i przyjaciół, przywożąc do Buryan świeżo poślubioną Sarę. Czy to przypadek, że do rezydencji Jona zjeżdżają także wszyscy, którzy gościli tam przed dziesięciu laty i byli świadkami wypadku? Czy historia rzeczywiście lubi się powtarzać? 
Opis książki








Autor: Susan Howatch
Tytuł oryginalny: The Dark Shore
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Cendrowska Małgorzata
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 1965
Rok pierwszego wydania polskiego: 1995
Liczba stron: 208



     Wiele po tej pozycji się nie spodziewałam. Jednak mam pewien problem z ocenieniem oraz zrecenzowaniem tej pozycji. Sama nie do końca wiem co powinnam o niej napisać...
     Historia - sama w sobie ma potencjał. Jednak, jak dla mnie, zabrakło tutaj trochę pomysłu na rozwinięcie całości. Wszystko toczy się bardzo powoli. Nie ma wartkiej akcji, która zapiera dech w piersiach czytelnika. Jedynie można coś lepszego powiedzieć na temat ostatnich stron. Chociaż i tak mam wrażenie, że pozostawiły one pewien niesmak nieścisłości w powieści. Wszystko byłoby super gdyby nie wprowadzały całkowicie innych elementów w pewnych sytuacjach, o których nie było mowy oraz możliwości ich zaistnienia czy zupełnej zmiany wydarzeń o których była mowa. 
     Bohaterowie - o dziwo całkiem dobrze skonstruowani. Osobiście nie polubiłam żadnego z nich. Wszyscy mieli w sobie coś na prawdę irytującego w sobie co mnie od nich odrzucało. Najbardziej zniechęciła mnie do siebie Marijohn. Niby nic takiego nie robiła ale samym swoim bytem w powieści potrafiła podnieść ciśnienie. Obawiam się, że gdybym poznała taką kobietę w swoim prywatnym życiu nie polubiłybyśmy się :). 
     Styl autorki przyjemny. Bardzo szybko czyta się każdą stronę książki. Te dwieście stron można bez problemu przeczytać przy jednym zasiąściu nad ową pozycją. Autorka nie męczy książką czytelnika poprzez dziwne wyrażenia, nie używa stylu jakby mówiła do małego dziecka czy też rzucała naukowymi frazami, które zrozumieją tylko nieliczni. Po prostu ludzki i przyjemny w odbiorze odpowiedni na letnie wieczory ;). 
     Wydanie, które wypożyczyłam w bibliotece - jak to książka w bibliotece. Ma swój pewien urok - żółtawo-brązowe strony, pewien specyficzny zapach jakby starych książek. Obyło się bez dużej liczby literówek, błędów stylistycznych i innych fraz, które nie są przyjemne dla czytelnika. Czcionka odpowiednio dobrana do rozmiaru strony. 
     Pomimo niezbyt wciągającej fabula książka ma swój pewien urok. Ja osobiście odprężyłam się czytając tą pozycję. Nie jestem dokładnie opisać co na to wpłynęło. Ma swoje wady, jednakże ma coś co wpływa, że człowiek staje się zrelaksowany i przyjemnie spędza nad nią swój czas. 
     Moja ocena: 5/10.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Stos 4/2013

     Kolejny stos w tym miesiącu ;). Z poprzedniego stosu bibliotecznego nie przeczytałam trzech książek, a mianowicie:
  1. "Zamek Eymericha" Valerio Evangelisti
  2. "Wyrzutek" Michelle Paver
  3. "Kolor magii" Terry Pratchett
     Wszystkie trzy są zaliczane do fantastyki. Za pierwszą i trzecią zabierałam się ale nie mogłam przebrnąć a "Wyrzutka" już sobie odpuściłam. Chyba sobie już daruję "Kroniki Pradawnego Mroku". 

     A teraz przejdźmy do bardziej przyjemnych spraw. Oto kolejna porcja książek :). 

Stos biblioteczny: 

"Ciemny brzeg" Susan Howatch
"Czekolada" Joanne Harris
"Syn innego mężczyzny" Katherine Stone
"Przyjaciele" Marta Madera
"Perswazje" Jane Austen
"Dziewczyna z sąsiedztwa" Elizabeth Noble


Stosik własny:
Obie książki zakupione na "wyprzedaży" w Biedronce za 9,99 każda :). 

"O czym nigdy nie powiedziała Ci matka" Olivia Lichtenstein
"Dotyk Julii" Tahereh Mafi


     A trzeci stosik taki bonusowy :). Właściwie są to książki nie moje ale podrzucone do mojej biblioteczki w pokoju. Już sobie leżą od jakiegoś czasu na półce a nie pamiętam, żebym sobie sama je kupowała. Nie zmienia to faktu, że z chęcią część przeczytam :). 

"Posłanie róż" Nora Roberts
"Trzy siostry" Nora Roberts 
"Mój tydzień z Marilyn" Colin Clark
"Manhattan pod wodą" Zuzanna Głowacka
"Szyfr Blackstone'a" Rose Melikan
"Rodzina Borgiów" Mario Puzo
"Córka konkubiny" Pai Kit Fai

     Po obfitym w czytanie książki pierwszym tygodniu lipca (aż cztery książki w siedem dni) teraz mi idzie czytanie jakoś strasznie wolno. Może to kwestia doboru literatury. Oby te stosy szły mi lepiej :).

piątek, 12 lipca 2013

Słów kilka :)

Mam dla Was małe ogłoszenie :). 

Założyłam stronę swojego bloga na FB: 


     Jest to dopiero początek mojej działalności blogowo-fejsbukowej więc proszę Was o wyrozumiałość. Mam nadzieję, że niektórym ułatwi to śledzenie mojej działalności na blogu. Będę starała się umieszczać tam jak najwięcej informacji z życia mojego bloga, info o notkach, stosach czy konkursach (a zamierzam w najbliższym czasie jeden zorganizować).
     Mam nadzieję, że kilka osób, które polubią moją stronę na fejsie się znajdzie. A na razie udanego weekendu i wielu dobrych książek życzę :).

wtorek, 9 lipca 2013

"Bliźniaczka" Katherine Stone







Wychowana w sierocińcu Gwen nie zna swoich rodziców. Piękna Paige dorastała otoczona miłością i luksusem. Od pierwszego spotkania czują, nie wiedzieć czemu, że coś je łączy. Rodząca się bliskość zostaje jednak wystawiona na ciężką próbę przez dawną tragedię, poczucie krzywdy, gniew i zawiedzione uczucie. 

Tył książki











Autor: Stone Katherine
Tytuł oryginalny: The Other Twin
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Nałęcz Joanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: romans
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2003
Rok pierwszego wydania polskiego: 2003
Liczba stron: 192




      Kolejna książka autorki Katherine Stone za którą się zabrałam. Po pierwszej jej pozycji jaką przeczytałam ("Godzina Kopciuszka") wiedziałam, że chce sięgnąć po następne. Tą udało mi się wypożyczyć w bibliotece. I stwierdzam, że ta książka była trafnym wyborem ;). 
      Fabuła trochę pokręcona ale odpowiadająca tytułowi. Tekst z tyłu za wiele nie zdradza z elementów akcji - i dobrze. Przynajmniej nie znajdziemy tam streszczenia książki. Co prawda sam opis może wydawać się mało zachęcający, jednak to co znajdziemy w środku na prawdę potrafi zrobić wrażenie. Mi osobiście się bardzo podobało. Przedstawione jest kilka wątków, które są jakby uzupełnieniem tego głównego. Nadal zastanawia mnie czemu książka została zaklasyfikowana jako romans. Jak dla mnie nawet nie leżała obok nich ;). 
     Bohaterowie dość prości, przynajmniej niektórzy z nich. Aż miałoby się jednak ochotę, żeby autorka nad niektórymi postaciami nadal popracowała, dopracowała je. Sama historia ciekawa ale nie wszystkie postacie które ją tworzą pasują... 
     Styl pisania autorki bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Tak konstruuje zdania (pochwała może również dla tłumacza), że nie zastanawiasz się o co chodzi tylko chcesz czytać dalej, brnąć razem z bohaterami przez
     Wydanie trochę dziwne. Została wykorzystana stosunkowo mała czcionka jak na wielkość strony. Wieczorami w łóżku, jak się ma już na wpół otwarte oczka ale chce się jeszcze czytać dalej - utrudniało to trochę. Strony perfidnie posklejane klejem, więc to tylko kwestia jeszcze kilku przeczytań kiedy zaczną wypadać kartki. 
     Romansem na pewno nie nazwałabym tej książki, tylko dobrą powieścią obyczajową. Do tego gatunku, do którego została zakwalifikowana ta książka prędzej podciągnęła bym trylogię o Christianie Grey'u niż tą powieść. Jednak nie czytałam jeszcze zbyt wielu romansów, więc mogę się nie znać :).
     Moja ocena:7/10.

niedziela, 7 lipca 2013

"Cud oleju lnianego. Źródło zdrowia i witalności." Dr Hans-Ulrich Grimm


Len towarzyszy człowiekowi już od wieków, a jego głównymi zaletami były włókna, służące do produkcji ubrań oraz właściwości prozdrowotne. Obecnie, możemy zauważyć „renesans” lnu, ponieważ na nowo zaczęto doceniać jego lecznicze działanie. Autor to ekspert od spraw żywności, który w tym poradniku prezentuje uzdrawiającą siłę i potencjał tkwiący w tej roślinie. Przeciwdziała ona nie tylko zawałom serca i nadciśnieniu, ale nawet niektórym nowotworom. Doskonale wzmacnia włosy i jest tajną bronią przeciw starzeniu się. Dzięki tej książce będziesz mógł sam w praktyce przekonać się o dobroczynnym działaniu oleju i siemienia lnianego na swój organizm. Pomoże Ci w tym wiele przepisów, a także wykaz dolegliwości, przy których ten produkt czyni cuda. Sprawdź, w czym len pomoże Tobie.






Autor: dr Hans-Ulrich Grimm
Tytuł oryginalny: Leinöl macht glücklich. Das blaue Ernährungswunder
Język oryginalny: niemiecki
Tłumacz: Petrikowska Kamila
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
Gatunek: popularnonaukowa
Rok pierwszego wydania: 2012
Rok pierwszego wydania polskiego: 2013
 Liczba stron: 168
Wydawnictwo:Studio Astropsychologii



    Ostatnio naszło mnie na większe zwracanie uwagi na to co spożywam, co dodaje do swojego jedzenia, jakie kosmetyki wybieram do pielęgnacji twarzy, ciała oraz włosów. Dlatego też zwróciłam uwagę na tą pozycję dotyczącą oleju lnianego. Miałam nadzieję dowiedzieć się czegoś na temat dobroczynnego wpływu samego oleju na nasz organizm. Pod tym względem jestem trochę zawiedziona. 
     Książka zawiera treści, których nie do końca się spodziewałam. Oczekiwałam trochę innych informacji. Znajdziemy w niej raczej historię rośliny, zwanej lnem aniżeli samych informacji na temat oleju, który powstaje z tej rośliny. Kolejną dziwną sprawą, która mnie wręcz zszokowała jest fakt, że przy tej dość małej i tak ilości stron prawię połowę stanowią... załączniki! Które notabene zawierają więcej przydatnych informacji niż sama treść głównej części owej książki. W rozdziałach tej pozycji znajdziemy tylko i wyłącznie historię lnu. Bardzo mało było wspomniane na temat głównego tematu, który powinien przewijać się przez tą pozycję, czyli oleju lnianym. Co gorsza ciągle powtarzały się te same zdania. Niektóre nawet widziałam po trzy czy cztery razy! A 168 stron to na prawdę mała liczba... W załącznikach przedstawione zostały w ciekawy sposób zastosowanie oleju oraz jego działanie na nasz organizm. Znajdziemy również kilkadziesiąt przepisów w których można wykorzystać siemię lniane albo olej lniany. Każdy znajdzie coś dla siebie :). 
     Styl autora przyjemny w odbiorze. Można szybko przeczytać, ale przez to jeszcze bardziej rażące wydają się właśnie te powtórzenia całych zdań o których już wspomniałam. Nie wiem również co autor zamierzał osiągnąć przedstawiając historię lnu zamiast informacji na temat oleju lnianego co sugerowałby tytuł. Nie wiem również dlaczego najbardziej przydatna treść dotycząca informacji których się spodziewałam zamieszczona jest dopiero w załącznikach a nie treści głównej. I dlaczego tyle miejsca one zajmują w tak krótkiej pozycji? 
     Samo wydanie zrobione w przyjazny dla oka sposób. Tym razem nie było zbyt wielu błędów stylistycznych, literówek i tym podobnych rażących błędów. Czcionka oraz białość stron odpowiednio dobrana by nie razić człowieka w oczy i ułatwić czytanie tejże pozycji. Pod tym względem nie mam nic do zarzucenia.
     Osobiście przeżyłam ogromny zawód po przeczytaniu tej książki. Oczekiwałam po tej pozycji czegoś innego. Czegoś co na prawdę by odpowiadało tytułowi - informacji na temat oleju lnianego oraz "cudów" jakie może zdziałać w naszym organizmie. Punkty, które daje tej książce są jedynie za załączniki, które jako jedyne ratują treść. Bo to właśnie z nich dowiemy się na temat.
     Moja ocena: 4/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu:

piątek, 5 lipca 2013

"Nostalgia anioła" Alice Sebold




Narratorką opowieści jest czternastoletnia Susie Salmon, która przemawia do czytelnika z nieba. Zgwałcona i zamordowana przez miłego sąsiada, a zarazem seryjnego gwałciciela, obserwuje życie na Ziemi, które toczy się już bez jej udziału: przyjaciół i rodzinę nietracących nadziei, że zostanie kiedyś odnaleziona, młodszego braciszka starającego się zrozumieć znaczenie słowa "odeszła", zabójcę zacierającego lady zbrodni i policję prowadzącą poszukiwania. Zwiedza niezwykłe miejsce zwane niebem bezmiernym, w którym się znajduje, gdzie każde jej życzenie zostaje natychmiast spełnione, z wyjątkiem jednego - możliwości powrotu do ludzi, których kocha. 

Skrzydełko okładki




Autor: Alice Sebold
Tytuł oryginalny: The Lovely Bones
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Szajowska Hanna
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2002
Rok pierwszego wydania polskiego: 2003
Liczba stron: 368



    Książka stała u mnie na półce dość długo - na pewno ponad rok. Kręciłam się wokół niej i kręciłam ale sięgnąć po nią było mi jakoś tak trochę ciężko. Słyszałam o niej wiele. W sumie były to skrajne opinie. Głośno zrobiło się o tej pozycji również w 2009 roku, kiedy to na podstawie owej książki wyszedł do kin film. Jako, że jestem zwolenniczką przeczytania najpierw książki a później dopiero obejrzenia ekranizacji to film mam nadal przed sobą.
     "Nostalgia anioła" to historia opowiadana przez zgwałconą i zamordowaną nastolatkę Susie Salmon. Całą opowieść snuję będąc w Niebie. Jak dla mnie dość nietypowy sposób narracji. Na pewno dodaje całej powieści pewnego uroku. Akcja czasem przyśpiesza, czasem zwalnia. W niektórych momentach czytałam z zapartym tchem a w niektórych myślałam, że porzucę czytanie. Jednak całe szczęście przetrwałam i doczytałam do końca :). Ogólnie można by rzec, że całość przedstawiona w ciekawy sposób. Również dobrze ukazana historia pod względem psychologicznym. Miłość, przyjaźń, tęsknota, śmierć. Wszystko ze sobą jest idealnie połączone. Pomimo to czegoś mi w niej brakowało. Dogodzić kobiecie do końca udaje się chyba tylko nielicznym :P.
     Bohaterowie dobrze nakreśleni. Każda z postaci ma swój urok, jak zwykle albo się ich polubi albo znienawidzi. Jak dla mnie każda z osób występujących w tej powieści coś do niej wnosiła, nie było zbędnych tzw. "zapychaczy miejsca". 
     Wydanie na prawdę dobrze zrobione. Jedyną rzeczą jaka mi przeszkadzała to rozdziały. Nie do końca rozumiem po co one zostały tutaj wprowadzone. Nie wprowadzały kolejnego "elementu" czy też opowiadały historię jakby od nowego etapu. Albo jestem po prostu ciołkiem, który nie musi wszystkiego rozumieć ;). Nie widziałam żadnych literówek, czy innych błędów, które przeszkadzałyby w czytaniu.
     Moja ocena: 7/10

czwartek, 4 lipca 2013

"Pożeracz dusz" Michelle Paver




Torak i Wilk po wyprawie na wyspy Klanu Foki znów są razem. Niestety, nie na długo. Wilka porywają okrutni Pożeracze Dusz. Nie wiadomo, czemu właśnie on został wybrany. Chłopiec i jego towarzyszka Renn zrobią wszystko, by uratować przyjaciela.
Ślady prowadzą ku dalekiej, mroźnej Północy. Wędrówka przez skute lodem, pełne niebezpieczeństw tereny wystawia ich wzajemne oddanie na niejedną próbę, Toraka zaś nieuchronnie zbliża do siedziby najgroźniejszego wroga... 


Tył książki






Autor: Michelle Paver
Tytuł oryginalny: Soul Eater
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Mazurek Krzysztof
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2006
Rok pierwszego wydania polskiego: 2007
Liczba stron: 352



     To już moje trzecie spotkanie z autorką. "Pożeracz dusz" jest właśnie trzecim tomem Kronik Pradawnego Mroku. Podczas wysokich temperatur, całych dni wolnych, przynajmniej na początku wakacji chciałam sobie poczytać niezbyt wymagającą lekturę... Miałam nadzieję, że powrót do tej "sagi" spełni moje oczekiwania.
     Fabuła tej części stosunkowo słaba. Pomimo, że skończyłam ją czytać dopiero wczoraj wieczorem nie pamiętam dokładnie co się tam działo. Mam jedynie świadomość, że widziałam coraz więcej elementów łączących tą całą Kronikę z Harrym Potterem (ale o tym więcej rozpisywałam się w recenzji "Wędrującego ducha")
     Styl autorki bardzo lekki w odbiorze. Również dzięki mało skomplikowanej fabuły bardzo szybko można uporać się z tą pozycją. Chociaż nadal się zastanawiam czy to jest to czego poszukiwałam na wakacje - lekkiej i przyjemnej pozycji, która wciągnie mnie bez końca. Po części w tej pozycji tak było, niestety nie wciągnęła mnie bez pamięci. Sądzę, że można znaleźć książki, które nie są zbytnio ambitne ale mają jakąś ciekawszą akcję - mam nadzieję, że kiedyś mi się uda na takową trafić :). 
     Wydanie, które trafiło w moje ręce bez zarzutu. Nie widziałam literówek czy innych detalów, które mogłyby utrudniać odbiór czytanej powieści. Miałam tą część w twardej oprawie - trochę w tym wypadku uciążliwa ale da się przetrwać. 
     Mam jeszcze wypożyczoną kolejną część "Kronik Pradawnego Mroku" ale poważnie się zastanowię czy będę się za nią zabierać. 
     Moja ocena: 4/10

środa, 3 lipca 2013

"Imię i nazwisko zastrzeżone" Jane Sigaloff


 
Lizzie Ford jest ekspertem od spraw damsko-męskich. Miłość i seks w wielkim mieście nie mają dla niej żadnych tajemnic. Na łamach poczytnego londyńskiego tygodnika odpowiada na listy zawiedzionych i skrzywdzonych, rozmawia też ze słuchaczami, prowadząc lubianą audycję radiową. Jej sprawy osobiste także wydają się zmierzać w dobrym kierunku - po wielu latach nieudanych poszukiwań nareszcie może się wtulić w opiekuńcze ramiona Tego Jedynego - Matta Bakera, czarującego geniusza reklamy, który przekonuje do siebie nawet niechętną mężczyznom jej najlepszą przyjaciółkę. Lizzie nie zdaje sobie sprawy, że cudowny kochanek coś przed nią ukrywa. Nie podejrzewa również, że zwykły list od czytelniczki, tylko z pozoru anonimowej, omal nie doprowadzi do groźnego w skutkach skandalu. Przyjdzie jej zmierzyć się z elementarnymi prawdami na temat życia, miłości i wierności... 
Tył książki


 

Autor:Sigaloff Jane
Tytuł oryginalny: Name & address withheld
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Żółtowska Weronika
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Rok pierwszego wydania: 2002
Rok pierwszego wydania polskiego: 2003
Liczba stron: 288



     Książkę wzięłam znów w bibliotece, gdyż na stancji nie zdążyłam jej przeczytać a w szale pakowania nie chciałam wywieźć jej 300km od miejsca właściwego jej pobytu wzięłam ją raz jeszcze u siebie w mieście. Był to bardzo duży błąd... 
      Fabuła nie jest ciekawa. Książka opowiada o dziewczynie, która zakochała się w facecie żonatym, który, jak twierdzi, że nie kocha już żony. Czyli historia o miłosnym trójkąciku. Żadnych innych wątków nie znajdziemy. Czyli prawie 300 stron pierdolenia o temacie, który może wkurwiać. Mam swoją niezbyt pochlebną opinię na temat dziewczyn spotykających się z żonatymi facetami, a na domiar złego z nimi sypiającymi. A czytanie jeszcze o takowych jest istną katorgą. Zrozumiałabym gdyby to był jakiś wątek poboczny a nie główny. A pisanie tylko o tym, jeszcze w tak irytujący sposób jest dla mnie niezrozumiałe... 
     Wszyscy bohaterowie to za przeproszeniem pierdołowate cioty. Każdy z nich czuje się ofiarą losu, ale wszyscy chcą się zachowywać jak bohaterowie którzy mają uratować świat i mamy im jeszcze za to dziękować na kolanach i obdarowywać codziennie prezentami za ich czyny. Jak dla mnie jest to śmiech na sali. Wszyscy w tej książce są prawie identyczni i niczym się nie wyróżniają z tłumu. Jak dla mnie wygląda to na bardzo słabą kreatywność autorki, która nie potrafi nawet stworzyć różnorodnych bohaterów oraz ciekawych wątków.
     Styl autorki pozostawia wiele do życzenia. Niby można szybko przeczytać tą książkę. Mi się udało w jeden dzień ale jakie katusze przeżywa czytelnik - i to nie te pozytywne związane z kończącą się książką ale przez całą pozycję podczas czytania tego czegoś...

"(...) spiętrzonych na regale sensacyjnych powieści drugorzędnego pisarzyny Johna Grishama, (...)"*

     Na ten moment przeczytałam tylko jedną książkę Johna Grishama, więc ciężko nazwać mnie jego najwierniejszą fanką. Jednak nie nazwałabym go również "drugorzędnym pisarzyną". Ogólnie niezbyt mi się podoba ocenianie innych pisarzy w książkach - to nie są recenzje. Nie wiem co autorka piła/brała/paliła podczas pisania tej książki ale takiego gówna dawno nie czytałam. Jeśli ocenia tak słabo Grishama to powinna również mieć trochę samokrytyki do samej siebie i tej powieści nigdy nikomu nie pokazywać, o wydawaniu jej nie wspominając. Dzięki temu można by zaoszczędzić czas, potrzebny na przeczytanie tego stwora oraz pieniędzy, jeśli ktoś to coś zakupił. 
     W książce którą wypożyczyłam na domiar złego znalazła się masa literówek, błędów językowych, stylistycznych. Tutaj jednak chyba wina tłumacza i osoby odpowiedzialnej za korektę a nie autorki. Sama nie piszę i nie wysławiam się za każdym razem poprawną polszczyzną w rewelacyjny sposób, ale nie zabieram się za pisanie książek i ich redagowanie**. Przez tą masę błędów, fabuły oraz stylu autorki całość ciężko się czytało. Musiałam się wspomóc piwem, żeby się trochę znieczulić i być w stanie przez tą książkę przebrnąć. 
     Osobiście radzę omijać tą pozycję szerokim łukiem. Szkoda, że to coś jest określane mianem literatury kobiecej. Dla mnie jako młodej kobiety jest to wręcz obraza... 
     Moja ocena: 0/10



* J. Sigaloff, Imię i nazwisko zastrzeżone, Wydawnictwo Axel Springer, Warszawa 2005, s. 31



** Bloga założyłam w sumie po to, żeby właśnie poprawić te umiejętności - mam nadzieję, że widać jakiś progres w porównaniu z pierwszymi recenzjami zamieszczonymi na blogu a tymi teraźniejszymi :). 

wtorek, 2 lipca 2013

Stos 3/2013

     Na dobry początek miesiąca i prawdziwych wakacji przedstawiam ostatnio zakupione, wypożyczone oraz recenzyjne książki. Ot takie znów 3 w 1 :). 

     Na pierwszy rzut idą książki z dzisiejszej wizyty w bibliotece. Nie mogłam się zdecydować, które wziąć ale to chyba normalne u mola książkowego ;). Mam nadzieję, że chociaż z części z nich będę zadowolona.

Tytuły książek z bilioteki, zaczynając od góry:
"Zamek Eymericha" Valerio Evangelisti
"Wyrzutek" Michelle Paver
"Pożeracz dusz" Michelle Paver
"Kolor magii" Terry Pratchett
"Bliźniaczka" Katherine Stone
"Imię i nazwisko zastrzeżone" Jane Sigaloff

     "Wyrzutek" oraz "Pożeracz dusz" to trzecia i czwarta (choć nie jestem pewna czy akurat w tej kolejności :P) część "Kronik pradawnego mroku". Dwie pierwsze już przeczytałam. Pamiętam, że nie była to zbyt wymagająca lektura więc na letnie dni czy wieczory będą idealne.
     Z twórczością Pratchetta zawsze chciałam się zapoznać ale jakoś nie było kiedy. Więc chyba nadszedł wreszcie ten czas, żeby nadrobić zaległości ;). 
     Co do ostatniej pozycji - "Imię i nazwisko zastrzeżone" - wypożyczyłam ją również w bibliotece w Sopocie, niestety nie zdążyłam jej przeczytać a musiałam ją oddać gdyż w weekend wracałam na wakacje do domu. Może tym razem uda mi się ją dokończyć...


     Drugi stosik zawiera książki kupione przeze mnie oraz książki, które dostałam od wydawnictwa. 

Zakup własny:
"Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick
"Trafny wybór" J. K. Rowling 

Egzemplarze recenzyjne: 
"Cud oleju lnianego" Dr Hans-Ulrich Grimm
"Więź. Odkryj połączenie między Tobą a resztą świata." Lynne McTaggart


     Mam nadzieję, że zdążę wszystko przeczytać z tych co zamierzam. Ale zobaczymy co pokaże czas :). A wy co polecacie w pierwszej kolejności? 
Related Posts with Thumbnails