wtorek, 21 września 2010

Zakochany Nowy Jork (New York, I Love You, 2009) - film

Zbiorowa praca dwunastu krótkich filmów nakręcona przez renomowanych reżyserów w dzielnicach pięciu miast. Tematem jest miłość, wplątana między pięciominutowe historyjki...

Jedyne słowo jakie mi się nasuwa na określenie tego filmu to: dziwne. Może dlatego, że jestem przyzwyczajona do 'normalnych' filmów, opowiadających o jednej historii w formie ciąglej. Tutaj było kilka historii, z różnymi aktorami, na nieszczęście wszyscy faceci do siebie w jakiś sposób podobni, głównie w stylu ubierania (kapelusik, płaszcz i szaliczek). Czasami nie wiedziałam, czy to jest jedna historia, czy jest ich tutaj kilka. Pewnych momentów nadal nie zrozumiałam, chociażby scena w hotelu. Nie do końca wiem jak ją nawet zinterpretować odnośnie tego filmu. 
Film jako tako nie był zły, jednak również nie powalił na kolana. Może forma dziwna, ale dość ciekawa, trochę inna niż większość filmów. 
Moja ocena tego filmu: 6/10.

5 komentarzy:

  1. Mam w planach obejrzeć ten film.
    O podobnej tematyce jest "To właśnie miłość" (z Rickmanem i Firthem, mrau!). Oglądałaś?
    Ja jeszcze nie, ale film już kupiłam, ale obejrzę go przed świętami, by się wprowadzić w atmosferę :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Karaluszysko, film "To właśnie miłość" również zamierzam obejrzeć. I prawdopodobnie też go dopiero w okolicach świąt obejrzę bo plakat wygląda trochę jakby tematyka również miała być trochę świąteczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie wydaje mi się, że "Zakochany Nowy Jork" to taka hamerykańska wersja "To właśnie miłość" (gdzie zagrali tylko Anglicy).
    Ale nie wiem, może się mylę. Czas się przekonać.

    A akcja "To właśnie miłość" dzieje się w czasie świąt czy walentynek?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam jeszcze tego filmu "To właśnie miłość" więc nie mam porównania. Ale z tego co mi wiadomo to z tej 'serii' jest podobny film tylko o Paryżu. A dokładnie: "Zakochany Paryż" (Paris, je t'aime, 2006)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się ten film straszliwie podobał :) Pisałam nawet o nim na blogu:
    http://kreatywa.blogspot.com/2010/05/new-york-i-love-you.html

    Ja mam dwie interpretacje sceny w hotelu:
    - albo ktoś, kogo kochała rzeczywiście skoczył z tego okna i ona znów przybywa na to samo miejsce
    - albo ten człowiek był tylko jej wyobrażeniem, aniołem stróżem, który miał ją ochraniać

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails